mam na imię kamila, dopiero zaczynam moją "przygodę"..
Właściwie to wciąż mam nadzieję, ze to nie to.
Miałam jakiś wredny kaszel, jakby nerwowy. Zwaliliśmy to na stres- facet mnie rzucił jakieś 1,5 miesiaca temu po pięciu latach związku, dla swojej byłej. Myślałam, że umrę. Nie jadłam nie spałam, kaszlałam:(
Podejście numer dwa: Antybiotyk, bo niby zapalenie oskrzeli albo i płuc, a moze astma; zalecenie prześwietlenia jak wyzdrowieje. Badania krwi i moczu- wyniki idealne. To było miesiąc temu.
Wczoraj nagle zaczęła mnie boleć prawa strona klatki piersiowej, nie mogłam oddychać, nie mogłam nawet zmienić biegu w aucie, cała prawa strona mnie bolała. Niby nerwobóle jakieś.
Dla spokoju pojechałam dziś do szpitala- podejrzenie sarko, jak tu ją nazywacie .. (dopiero zaczęłam czytać informacje o chorobie i trafiłam tu od razu, więc przeglądam...) Zrobili mi tylko prześwietlenie płuc, nic więcej.
Postanowili położyć mnie na oddzał. Wróciłam do domu, mam się stawić jutro rano, dziś już i tak by nic nie zdziałali. Będą mi robić tą bronchoskopię całą i szereg innych inności. Zostawią mnie tam na kilka dni.
Pojechałam do okulistki przebadać oczy dokładnie. Nic tam nie ma. Wciąż liczę na to, że się mylą..
Pozdrawiam, czytam dalej..k