autor: Robert » 10 kwietnia 2009, 18:29
Stirlitz wchodzi do gabinetu Müllera:
- Nie chcialby pan pracować dla radzieckiego wywiadu? - pyta.
- Nieźle płacą.
Zszokowany Müller patrzy podejrzliwie.
Stirlitz zmieszany kieruje się w kierunku drzwi.
Przystaje.
- Nie ma pan przypadkiem aspiryny? - pyta.
Wie, że ludzie zapamiętują tylko koniec rozmowy.
Stirlitz był pijany.
Siedział przy stole w radzieckim mundurze, w spiczastej czapce „budionnówce” i w ciepłych walonkach. Na stole stała butelka wódki, leżał kawał słoniny i kiszone ogórki. Stirlitz śpiewał rosyjskie pieśni. Naprzeciwko, z opuszczoną głową, siedział Müller i w zamyśleniu spoglądał na Stirlitza. Tego dnia Stirlitz był tak bliski dekonspiracji, jak jeszcze nigdy przedtem...
Stirlitz wyszedł z piwiarni, upadł twarzą w błoto i zasnął. Za 15 minut obudzi się, wstanie i znowu zacznie ciężko pracować – da o sobie znać latami wypracowywany refleks.
Stirlitz podniósł głowę z kałuży i zobaczył ludzi w szarych uniformach.
– Jeśli to Niemcy, to powiem, że jestem Stirlitz, jeśli to nasi, to powiem: „Isajew” – pomyślał szybko.
Patrol milicji podszedł bliżej.
– Patrzcie: ten znany aktor Tichonow znowu schlał się jak świnia. No dobra, nie przeszkadzajmy, niech sobie spokojnie leży.
Stirlitz na popijawie u Müllera mocno przeholował. Następnego dnia, żeby rozwiać wątpliwości, wchodzi do gabinetu Müllera i pyta:
– Słuchajcie, czy domyśliliście się po wczorajszym, że jestem sowieckim agentem?
– Nie – przyznał Müller.
Stirlitz odetchnął z ulgą.
Müller wrócił do swojego gabinetu i zastał Stirlitza klęczącego przed sejfem.
– Co pan tu robi? – zapytał go Müller.
– Czekam na tramwaj – odparł Stirlitz.
– Aha – stwierdził Müller i wyszedł z gabinetu.
– Jak tramwaj może przejeżdżać przez mój pokój? – zaczął zastanawiać się Müller i szybko ruszył z powrotem, ale Strirlitza już tam nie było.
– Musiał odjechać – pomyślał Müller.
Himmler wzywa jednego ze współpracowników:
– Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową...
– 45.
– A czemu nie 54?
– Bo 45!
Himmler zapisuje w aktach „charakter nordycki” i wzywa następnego:
– Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
– 28.
– A czemu nie 82?
– Może być i 82, ale lepsza jest 28.
Himmler zapisuje w aktach „charakter bliski nordyckiemu” i wzywa kolejnego:
– Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.
– 33.
– A czemu nie... a, to wy, Stirlitz.
* Stirlitz zaatakował znienacka. Znienacko bronił się tak, jak umiał. A Umiał to też był nie lada zawodnik...
* W pokoju był półmrok. Stirlitz wszedł weń ostrożnie. Półmroka nikt potem już nigdy nie widział.
* Stirlitz posłał Müllera do diabła. Następnego dnia diabła odwiedziło Gestapo.
* Stirlitz migiem uciekł przez okno. MiG szybko nabrał wysokości i skrył się w chmurach.
* Stirlitz w końcu odzyskał przytomność i natychmiast zasnął.
* Stirlitz ukradkiem karmił niemieckie dzieci. Od ukradka dzieci puchły i umierały.
* Stirlitz spacerował po dachu kancelarii Rzeszy. Nagle poślizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczył o wystający gzyms, unikając upadku z dużej wysokości. Następnego dnia cud znacznie posiniał i obrzękł.
Dodane po 51 minutach:
Charakterystyczne tykanie zegara:
tyk tyk... tyk tyk... tyk tyk... tyk tyk...
Jest 23 września 1942 roku godzina 8.23,
Sztyrlic decyduje się na rozsunięcie zasłon.
Na podwórku dostrzega grupę wyrostków pojącą kota benzyną.
Nagle zwierzak wyrywa się i po przebiegnięciu kilku metrów upada.
" Pewnie zabrakło mu paliwa" - myśli Sztyrlic...
Wiem że nic nie wiem