Strona 2 z 2

Post: 22 stycznia 2010, 19:18
autor: typisb
Droga Mario:

1. Moje oczekiwania wobec kolędy są aby Ksiądz zapytał, co słychać, czy chcielibyśmy coś zmienić w parafii, czy podoba nam się nowy rozkład mszy, czy kazania są przystępne itp. a nie wykładu podniesionym głosem na temat nieba i piekła. Jeden z moich "opierdalanych" synów nie dawno stracił przyjaciela (zmarł na raka) i przeżywa trudny okres zachwiania w wierze, i jestem pewny, że po tym doświadczeniu, syn, nie zwróci się do kapłana o pomoc aby wytłumaczył mu pewne niuanse, szybciej trafi gdzie indziej!

2. Mario, na temat istnienia piekła mówiono za czasów "kamienia dłubanego", jest inny problem, czyli jak jest w tym piekle i jak jest tam urządzone, są religie, które wierzą, że to okres przejściowy itp.
Ja osobiście wierzę, że Bóg jest miłością, prawdą i miłosierdziem i nie skaże na wieczne potępienie człowieka w piekle!

3. Mario, co do Twojego zobowiązania: wiarę mężnie wyznawać, bronić jej i według niej żyć, ile miałaś lat, jak wypowiadałaś te słowa? Dla mnie Bierzmowanie to przyjęcie darów Ducha Świętego, a jak wiesz również daru mądrości!

4. Tak się zastanawiam, czy chodzenie do kościoła w niedzielę jest wyznacznikiem, czy jest się dobrym człowiekiem, czy nie?


Tematy religijne nie są bezpieczne towarzysko, więc nie wiem czy warto zaczynać taką dyskusję


Dlaczego nie?, przyjaciele nie unikają trudnych tematów!

Post: 22 stycznia 2010, 23:35
autor: Robert

Cytat:
Tematy religijne nie są bezpieczne towarzysko, więc nie wiem czy warto zaczynać taką dyskusję


Dlaczego nie?, przyjaciele nie unikają trudnych tematów!


Na forum są osoby mocno związane z kościołem katolickim, ale również z kościołami innych wyznań, a że każde grabie grabią do siebie, takie dyskusje wcześniej czy później prowadzą do tego że uczestnicy stają każdy za swoją barykadą i toczą wojnę na argumenty, wojnę której nie da się zakończyć kompromisem.

Odnosząc się do głównego wątku, ja osobiście jestem przykładem takiego podejścia księży.
Mając 14, może 15 lat przeżyłem podobne zdarzenie, nie było to co prawda podczas kolędy, lecz w czasie kilku kolejnych lekcji religii tuż po bierzmowaniu.
Miałem odmienne zdanie od katechety, sytuacja się powtarzała, zacząłem opuszczać lekcje religii i w końcu stałem się niemile widziany. Oczywiście to trwało i narastało, wcześniej spotkał mnie tzw Zonk, kiedy po przeprowadzce musiałem udać się do starej parafii po świadectwo chrztu.
Proboszcz wypisał, ja podziękowałem, a on zapytał czy mam jakieś pieniądze. Miałem na bilet i jakieś drobne, proboszcz nie omieszkał się o nie upomnieć.
To był moment zwrotny tak przypuszczam, potem były zwarcia w nowej parafii, zacząłem zastanawiać się nad istotą tego wszystkiego i obrałem własna drogę, wbrew rodzicom.
Dziś czuję się wolnym człowiekiem, do wszelkich religii i wyznań nabrałem dystansu, patrzę na nie z boku i widzę to czego ci co są wewnątrz nie widzą.
A nie widzą wielu rzeczy.

Dziś w sprawach religii kieruję się własnym rozumem, nie wierzę w raj, Adama i Ewę, i cały ciąg dalszy.
Moje poglądy skłaniają się w kierunku teorii ewolucji, nie mam więc dylematu istnienia piekła czy nieba.
Liczę na to, że po śmierci zjedzą mnie bakterie i robaki, na nic więcej.
Gdy puka do mnie ksiądz czy świadek Jechowy to grzecznie dziękuję.
Wiara wielu ludziom pomaga, pomagają duchowni, pomagają oazy, nie mam nic przeciw temu. Jeżeli komuś tak jest lepiej to czemu nie.

Post: 23 stycznia 2010, 15:59
autor: Gemini
Rober , robaki masz jak w banku :):)

Piotr - nie zgadzam się z Tobą . Deklaracje czy ktoś i w co wierzy i dlaczego w taki sposób, a dlaczego inny uważam za zbędne. Własnie, jak piszesz, ze względu na przyjacielski charakter forum. Przyjaciół się poprostu ma, bez względu czy lubią kolendę czy nie. Ja osobiscie lubię doświadczać , poznawać i wnioski oczywiście wyciągam. Dziś mamy XXI w a czasy " Imienia Róży" dawno za nami i możemy się pozastanawiać i pozgłębiać. Ja czytałam swego czasu, dla porównania, miesięcznik świadków jehowy dla poznania treści pisma i wysłuchałam kilku , poznalam (niestety za mało ) muzułmanów. To byli poprostu dobrzy ludzie i z takimi chcemy sie zadawać, głupków i chamów na drzewo, choćby byli duchownymi i obojętnie jakiego wyznania.

Zgadzam się z Robertem , ze wiara nam pomaga, i należy to uszanować.

I jeszcze jedno, zaczęło się od tematu technicznego, spotkania kolędowego, a temat zszedł na delikatniejsze obszary. Sam widzisz na chłodno w tych tematach się nie da :)

Pozdrawiam

Post: 23 stycznia 2010, 19:40
autor: typisb
Robercie jest pewna zbieżność, ja w podstawówce, podczas spowiedzi nie dostałem rozgrzeszenia (nie chodziłem na religię - wtedy nie było jej w szkołach:-) ).
Wiele lat rozmijałem się z tym tematem, przyczyną nawrotu była śmierć naszego Papieża i choroba czyli możliwość pożalenia się na swój los do siły wyższej). Dziś jestem bardziej związany z oo. jezuitami (grupy wsparcia) i kapucynami (Alwernia), z rożnych przyczyn, bo działają, dużo spraw jest im nieobojętnych, można z nimi rozmawiać, ... nie czytają kazań z kartek, ... są inni niż księża w mojej parafii...

______________________________________________________

Osobiście znam dramat kilku osób, które pochowały swoje dzieci i nie są pewne ich zbawienia...


Mario, bardzo mi doskwierało to zdanie, dziś rozmawiałem z oo. jezuitą w tej kwestii aby upewnić się w tym co myślę: Możesz przekazać, że jeśli byli to dobrzy ludzie, na pewno nie trafili do piekła!