dotknelo to mojego meza :(

Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: Robert » 14 października 2013, 22:36

Iwono :)
Naprawdę nie wiem o co ci chodzi. Może w mojej wypowiedzi widzisz wykrzykniki, albo dopisujesz sobie taki ton oczami wyobraźni, ale ja nie miałem takich intencji. Jeżeli tak to odebrałaś to przepraszam.

co do meza kaszel ma i idzie juz na oddzial do szpitala czyli z rejonu z wewnetrznego prosto na odzial sarkaidozy do bydgoszczy to co jak nie jest tak zle to dlaczego zaraz takie szybkie kroki podjeli?

Widocznie chcą zrobić dogłębniejsze badania, a musisz wiedzieć że sarkoidoza jest mało znana również w środowisku lekarskim, nawet wśród pulmonologów, i brak wiedzy może również powodować taki pośpiech. Ja mam pod nosem szpital pulmonologiczno-gruźliczy i ordynator odmówił mi leczenia, powiedział mi wprost, że na sarkoidozie nikt w tym szpitalu sie nie zna. Jeździłem 70km do Wrocławia, gdzie jest poradnia sarkoidozy i coś wiedzą o tej chorobie, a mimo to lekarz który mnie tam prowadził nie podejmował sam decyzji tylko się konsultował. Po pierwszej diagnozie nawet się kłócili czy mi dać sterydy.
Pośpiech może tez wynikać z braku pełnych badań, w tym bronchoskopii i bardziej miarodajnych badań histopatologicznych. Jeżeli Twój mąż nie miał takich badań, to nadanie im szybkiego biegu może być całkiem logiczne i tu masz prawo do obaw, ale nie możesz mnie rugać za to, bo piszesz półzdaniami, z których wywnioskowałem, że twój mąż ma już diagnozę.
Wiem że nic nie wiem
Awatar użytkownika
Robert
Dyrektor
 
Posty: 3907
Rejestracja: 12 października 2006, 20:38
Lokalizacja: Dolny Śląsk


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: Gemini » 15 października 2013, 08:12

Witaj ..Iwona nic niezwykłego nie ma w tym ze męża przenoszą na oddział sarkoidozy. Spójrz logicznie na problem, konkretne choroby leczą specjaliści od tego schorzenia ( ortopeda - kości, dentysta - zęby) i skoro lekarz ( co w ogóle jest dobre) zorientował się ze to sarkoidoza, to przesunął na oddz.sarkoidozy, a ze to nie katar i rzadka choroba to postępowanie jest jak najbardziej normalne, poza tym nie został przeniesiony z dnia na dzień na cito, tylko poczekał na miejsce, wiec to już zupełnie normalnie. Powinnaś się cieszyć, ze lekarze dostrzegli co to jest, bo w wielu przypadkach tak nie ma i lekarze lecza na cos innego. Doceń więc to, że tak działają, a nie wybiegaj myślami snując czarne scenariusze. Sama napisałaś, że "za dużo myślami wybiegasz w przyszłość", a trzeba się skupić na tu i teraz..
W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
Gemini
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 1633
Rejestracja: 08 czerwca 2007, 18:20
Lokalizacja: PL


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: iwona » 17 października 2013, 17:55

macie jakies opinie na temat bydgoskiego szpitala? Wlasnie przeczytalam ze ludzie nie sa zadowoleni z niego
iwona
Rozgląda się
Rozgląda się
 
Posty: 44
Rejestracja: 08 października 2013, 21:01
Lokalizacja: kujawsko pomorskie


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: iwona » 17 października 2013, 20:33

Witam was, na dzien dzisiejszy nieco ochlonelam .Robert sorki ze pisze nerwowo i pol zdaniami ale nie umialam sie skupic bylam znerwicowana . Teraz czekam wtorku jak maz pojdzie do szpitala jak juz bedzie wiadomo co i jak to napisze :)
pozdrawiam wszytkich i dzieki za wsparcie wasze
iwona
Rozgląda się
Rozgląda się
 
Posty: 44
Rejestracja: 08 października 2013, 21:01
Lokalizacja: kujawsko pomorskie


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: Nusia » 18 października 2013, 22:20

Witaj. Mam nadzieję, że przy mężu nie jesteś taka nerwowa. Masz być dla niego wsparciem, a nie kłębkiem nerwów z czarną wizją przyszłości. Rober pisze szczerze, że wielu z nas ma za sobą różne, gorsze bądź nie takie złe doświadczenia z sarkoidozą i to fakt. Ale nikt nie powie na dzień dobry, sarkoidoza wyrok. Po prostu choroba i tyle. Trzeba nauczyć się z nią żyć. I da się żyć. Powinnaś postarać się uspokoić. Twoje emocje mogą się udzielić Twojemu mężowi, a tego byś pewnie nie chciała. Z wyrokowaniem poczekaj aż przejdziecie wszystkie badania i pełną diagnostykę. My tutaj piszemy do Ciebie ot tak od serca najlepiej jak potrafimy aby rozwiać Twoje wątpliwości, odpowiedzieć szczerze na pytania. Nie zamartwiaj się. Trzymam kciuki. Dacie rady Ty i Twój mąż, który potrzebuje teraz silnej żony. Pozdrawiam serdecznie.
Nie szukaj szczęścia w gwiazdach cudzego nieba, kiedy własne wisi Ci nad głową
Awatar użytkownika
Nusia
Lubi pisać
Lubi pisać
 
Posty: 213
Rejestracja: 09 stycznia 2011, 18:51
Lokalizacja: śląsk


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: Barbara » 19 października 2013, 07:12

Iwonko :)
My wiemy co teraz przeżywasz , przeszliśmy wszyscy przez te dni
,, niepewności ,,bezradności ,, kiedy chciało się coś przyśpieszyc ,dowiedziec czegoś ,,
a wychodziło się właściwie z niczym olaboga no może z kolejnym terminem wizyty :lol:

Dlatego nic dziwnego że można stracic nerwy :mdleje:
Bo z jednej strony mówią np. o możliwości włóknienia płuc a potem każą iśc do domku i normalnie życ ;)
Dziwna to choroba ;) na szczęście naprawde w większości przypadków organizm sam sobie radzi i nie trzeba wsparcia lekarskiego ..
Ale wsparcie i zrozumienie dobrych ludzi ,jest zawsze potrzebne :serducho:
dlatego nie zostań z tym sama ,pisz z nami ,znajdż tu miejsce gdzie możesz napisac wszystko o ,,Sarko twego męża ,, ;)
pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy ;) basia
Modlitwa chorego.
Lekarzu przewlekle chorego ,przyjmij go do gabinetu swego.
Pomóż mu w niedoli ,gdy coś go boli .
Nie tylko wtedy ,gdy ma termin kontroli .Proszę :roza:


Trzeba się uśmiechać!!!
bo z drugiej strony cienia ,zawsze świeci słońce !;-)
Awatar użytkownika
Barbara
tubylcus forumus
tubylcus forumus
 
Posty: 7138
Rejestracja: 17 sierpnia 2007, 17:47
Lokalizacja: Lublin


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: iwona » 23 października 2013, 16:52

Witam Was wszytkich
dzieki Wam za mile slowa
Maz w szpitalu juz jest, dzis mial brane 3 wycinki czuje sie po tym okropnie niby bylo dobrze ale raz glebiej zakaszlal i glowa mu teraz peka dlaczego tak? na glowe nigdy nie narzekal. Dzis rano na wizycie mu powiedzieli ze jutro lub w piatek do domu bardzo szybko wydaje mi sie, wczoraj mial spirometrie pluca 80 procent a oskrzela prawdopodobnie ok ciekawe co dalej
iwona
Rozgląda się
Rozgląda się
 
Posty: 44
Rejestracja: 08 października 2013, 21:01
Lokalizacja: kujawsko pomorskie


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: Robert » 23 października 2013, 17:42

Prawdopodobnie taki rodzaj kaca po lekach i po samym badaniu. Większość ludzi po zabiegach nie czuje się najlepiej, często zdarzają się gorączki i ogólne rozbicie, ale to przechodzi.
A mąż miał bronchoskopię czy jakiś inny zabieg?
Wiem że nic nie wiem
Awatar użytkownika
Robert
Dyrektor
 
Posty: 3907
Rejestracja: 12 października 2006, 20:38
Lokalizacja: Dolny Śląsk


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: iwona » 23 października 2013, 18:13

witaj Robercie
tak mial braonchoskopie ogolnie lekarze nic nie mowia pani ordynator zamknieta w sobie troszke dziwne traktowanie pacjenta ogolnie zrozumiale ze dla nich to normalka ze to ich praca i nie mysla o konkretnych przypadkach ale jakis podstawowych informacji mogli by udzielac wiec powiem tak ze szpital rejonowy w inowroclawiu lekarze i pani ordynator na odziale wewnetrznym to prawdziwa lesna gora z serialu . w Inowroclawiu wlasnie wywnioskowali co mu dolega i wiecej dowiedzial sie tam niz teraz w bydgoszczy. Teraz jestem ciekawa jutrzejszego dnia cy bede musiala juz jechac po niego i mam nadzije ze na odchodne czegos wiecej dowiemy sie
iwona
Rozgląda się
Rozgląda się
 
Posty: 44
Rejestracja: 08 października 2013, 21:01
Lokalizacja: kujawsko pomorskie


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: Robert » 23 października 2013, 20:01

A co mają mówić, dopóki nie ma wyników możliwości jest cała lista, a po co niepotrzebnie komuś w głowie mącić. Czasem zresztą taki milczący lekarz jest lepszy niż gaduła, bo liczy się to co mu po głowie chodzi, a nie jakim rozmówcą jest. Nie każdy rodzi się rzecznikiem prasowym, a często rola lekarza w kontakcie z pacjentami do tego się sprowadza.
Wiem że nic nie wiem
Awatar użytkownika
Robert
Dyrektor
 
Posty: 3907
Rejestracja: 12 października 2006, 20:38
Lokalizacja: Dolny Śląsk


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: iwona » 25 października 2013, 19:04

Witam wszystkich
Robercie takze tak jak wspominalam nie wiemy za wiele a meza po dwoch dniach pogonili juz do domu, zrobili mu bronchoskopie powiedzili ze wyniki za tydzien, ma po nie przyjechac dostal skierowania do poradni po rejestracji okazalo sie ze wolny termin koniec stycznia. Dostal rowniez skierowanie do poradni kardiologicznej i okulistycznej a tu nagle wielkie rozczarowanie wolny termin za rok co wy na to? nie pozostaje nam nic tylko poradnie prywatne. Co do powrotu do pracy pani lekarz stwierdzila ze z ta choroba pracuje sie takze dala zwolnienie tylko do pierwszego listopada. Zadam wam pytanie jak chodzic do pracy jak ma sie jeszcze rumienie i opuchniete nogi? maz nie ma pracy siedzacej w pracy jest zmuszony duzo chodzic. Zabawne bylo tez ze w szpitalu nie dostal zadnych lekow mial swoje przeciwzapalne i przeciwbolowe to mu je zabrali i na czas czestowali go jego lekami ktore przepisal mu poprzedni szpital. Na dzien dzisiejszy jestesmy zdezorientowani co robic dalej? leczyc sie czy wracac do pracy?
iwona
Rozgląda się
Rozgląda się
 
Posty: 44
Rejestracja: 08 października 2013, 21:01
Lokalizacja: kujawsko pomorskie


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: Gemini » 25 października 2013, 20:25

Na Waszym miejscu jadąc po wynik bronchoskopii dopytałabym co zrobić w przypadku, gdy terminy do innych specjalistów są tak długie. Szpital mógł zrobić to u siebie na oddziale, bo zwykle całą diagnostykę robią za jednym zamachem, ale pewnie koszty, chyba, ze ocenili z ogólnego wywiadu i wypisu z poprzedniego szpitala ( nie wiem jakie miał mąż badania w tamtym, bo nie napisałaś) ze jest to stopień 1-szy czyli do obserwacji, bez leków, (ja wtedy też nie leżałam w szpitalu tylko ambulatoryjnie TK itp, dopiero przy 2gim zrobili mi cały koszyk badań, bo na rtg było za biało) Dalsze L4 mąż może wziąć u lekarza rodzinnego, poszpitalne to tydzień albo dwa, chyba ze to poważne coś, to dają miesiąc, ja po poważnej bardzo operacji dostałam 30 dni, ledwo się snułam i mówiłam a mężowi lekarz nie dał opieki nade mną,bo chodziłam, ale jak to tylko ja wiem :) Zawsze po szpitalu kierują do poradni, lub do rodzinnego. Tak że dopytać a jak pisaliśmy wcześniej wygląda ze Twoj mąz ma postać która ma duże szanse na cofniecie się, ale ..powinien pobyć na L4 trochę, bo zmęczenie i osłabienie nie sprzyja ...Nie wiem co masz na myśli ze dawali leki na czas..
W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
Gemini
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 1633
Rejestracja: 08 czerwca 2007, 18:20
Lokalizacja: PL


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: Gemini » 25 października 2013, 20:38

Pytasz, czy leczyć się ..ale co masz na mysl :i L4 ,czy jakąś kurację, bo jak to drugie to poza przeciwbólowymi nic nie robić. Nie ma leków na sarko poza sterydami, a tych w tym stadium nie podają i słusznie i nie ma takiej potrzeby. Odpoczywać jakiś czas, czyli iść na L4, to najlepsze co Twój mąż może teraz zrobić.
W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
Gemini
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 1633
Rejestracja: 08 czerwca 2007, 18:20
Lokalizacja: PL


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: iwona » 25 października 2013, 22:14

Wiesz mojego meza trudno bedzie przekonac zeby poszedl na dalsze chorobowe to trudny przypadek moze cos wskuram zeby go jeszcze namowic na l4 ale nie wiem jak dlugo dam raade ile powinien odpoczywac? wizyta w poradni sarkologicznej dopiero w styczniu zeby zasiegnac jakiejs rady. Lekarz rodzinny chetny do dawania zwolnienia bo sam nie bardzo zorientowany ile maz powinien chorowac . Pytasz jakie mial maz badania w poprzednim szpitalu? tam mial chybya wszystkie lacznie z tomograia tam naprawde zajeli sie nim wspaniale i stwierdzili co mu dolega i zalatwili w pospiechu miejsce na odziale pulmonologicznym a tu byl 3 dni z dniem przyjecia w wyjscia wlacznie . co do poradni okulistycznej i kardiologocznej nie ma w tamtym szpitalu wiec wrocilismy do poprzedniego szpitala a tam wlasnie takie odlegle terminy no ale wiadomo raz czy dwa mozna isc na wizyte prywatna. bardziej ciekawi mnie dlaczego po tak dlugim czasie po szpitalu wizyta w poradni pulmonologicznej to ile teraz maz powinien chorowac? az do wizyty w tej poradni?
iwona
Rozgląda się
Rozgląda się
 
Posty: 44
Rejestracja: 08 października 2013, 21:01
Lokalizacja: kujawsko pomorskie


Re: dotknelo to mojego meza :(

Postautor: Gemini » 26 października 2013, 08:35

Iwona skoro w poprzednim szpitalu miał wiele badań z TK włącznie, to nie wiem co mieliby robić w tym, widać uznali tamte badania za wiarygodne. Fakt czasami powtarzają bo wolą mieć własne, ale nie zawsze. Zrobili bronchoskopię i czekają na wynik. Później zdecydują co dalej, zależy od wyniku. Przy odbieraniu wyniku wtedy powinniście dokładnie wypytać jak dalej postępować, poinformować, ze wizyta w przychodni w styczniu i czy to nie za późna i wszystkie swoje wątpliwości itp. Musisz chyba zmienić nastawienie na "nie" Przeważnie jest tak ze ludzie idą na L4 jak się źle czują, jak się czują dobrze to idą do pracy. Czytasz zapewne forum i 99% ludzi choruje w znaczeniu ma sarko i pracuje normalnie. Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, to po prostu wg siebie ocenić, jeżeli daje radę i sobie nie zaszkodzi to idzie do pracy, nie ma obowiązku siedzenia na L4, bo wiadomo w zyciu różnie się układa.
W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
Gemini
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 1633
Rejestracja: 08 czerwca 2007, 18:20
Lokalizacja: PL


PoprzedniaNastępna


Wróć do 100 pytań i odpowiedzi

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości

cron