witajcie Kochani!
ja podobnie jak i Wy walczę,zmagam się i oswajam pomału tą nieszczęsną chorobę.
Zaczęło się to wszystko w maju,po zażyciu tabletki anty,co okazalo się jednak dość niefajnym zbiegiem okoliczności,zaczęto przez topodejrzewać zakrzepicę żylną(te bolące sino-czerwone opuchnięte do granic możliwości stopy) bo i badania D-dedimerow byly przerazajaco wysokie ale Doppler konczyn dolnych wykluczyl je...cóż zaczela sie moja mozolna wedrowka od lekarza do lekarza i wyszlo na to ze w tym kraju żeby udowodnić ze takie spuchniete obolale nogi to cos wiecej niz zatrzymanie wody w organizmie naprawde graniczy z cudem....Pani lekarz rodzinny leczyla mnie(i to z jakim naciskiem na swoja nieomylnosc!) na..o zgrozo, ukąszenia meszek..inna światla lekarka na chorobe naczyn limfatycznych,ta przynajmniej kazala mi zrobic badania w kierunku RZS..
cale szczescie trafilam na ostry dyzur do odpowiedniego lekarza..tyle badan ile tam przeszlam leżąc dwa tygodnie nigdy nie mialam! Juz drugiego dnai oprocz RTG,KTG,Echa serca tysiecy badan z krwi,pobrano mi szpik z klatki piuersiowej zeby pare innych chorob powykluczac..w tym mialam nawet bronchoskopie(przez nos!) i bronchofiberoskopie,czyli zabieg Ebusa,a teraz "grozi" mi mediastiniskopia...coz,choroba sie zaczyna juz sama cofac,od 4 tygodni moge juz chodzic choc z rana jeszcze po postawieniu nog na podlodze czuje bol...
najlepszym dowcipem tej calej sprawy jest fakt ze na wypisie ze szpitala zalecono"oszczedzajacy tryb zycia"..cóż,mam dwójke dzieci: 3-letniego i 1,5-letniego chlopca..RACZEJ zalecenia nie da sie spelnic bo nie ma jak..mam nadzieje ze szybko mi to swinstwo nie wroci..
jestem bardzo optymistycznie nastawiona do calej choroby,choc ciagle czuje to przerazajace zmeczenie towarzyszace "objawom" ale wmawiam sobie ze przezciez matka dwojki dzieci na wychowawczym ma wrecz obowiazek bycia zmeczona:)
pozdrowionka!