Dlugo myslalem aby cos napisac na forum. Przedstawic sie. Zostalem zdiagnozowany 2 miesiace temu i wyszlo ze mam to cos zwane sarkoidoza. Tysiace pytan oczywiscie powstalo w mojej glowie a poniewaz mam umysl raczej analityczny wkurza mnie fakt ze nie moge znalesc przyczyny tej choroby. Chcialem pozdrowic ludzi z tego forum, bo czytam o waszych przypadkach i robi mi sie przykro czasami(staram sie nie czytac jak mam dola . Zyje od szesciu lat w Cambridge i teraz mam okazje zwiedzic troche tutejszy szpital . Moj lekarz gdy spytalem go o stopien choroby nie byl pewny o co mi chodzi ale po krotkim czasie odpowiedzial ze naleze do najslabszej grupy. W zwiazku z powyzszym kazal mi isc i sie nie martwic. Latwo powiedziec gorzej zrobic
Rok 2010 jak na razie jest najgorszym w moim zyciu i w moim przypadku, nerwy wnosza duza czesc do mojego stanu. Mozna by zaryzykowac stwierdzenie ze to nerwy spowodowaly ta chorobe u mnie, ale moze to przeciez byc szereg innych powodow.
Chcialbym zapytac o jakies praktyczne rady.Rozumiem ze kazdy z nas jest inny. Ja np. przeczytalem ksiazke o grupie krwi i odpowiedniej diecie i zaczynam stosowac. Jest watek z unikaniem slonca, a w moim przypadku to kolejne utrodnienie zyciowe, ale moze trzeba unikac. Moze ktos stosuje jakies techniki holistyczne.
pozdrawiam
Michal78