Strona 8 z 9

Post: 01 kwietnia 2008, 23:01
autor: Haniula1010
Właśnie!!! I tak trzymać!!! :lol: :lol: :lol:

Post: 02 kwietnia 2008, 03:57
autor: Barbara
:) Witam Pawel ,zazdroszcze ci takiej pewnosci siebie i wiary we własne siły .Ja chyba straciłam czesc takiego nastawienia ,,,,No moze troszke wiary w lepsze życie we mnie zostało -ale jednak przeplata sie to ze zloscią .I jakoś nic nie umiem poradzić na to ... a moze ,tak mam jedno lekarstwo uśmiecham sie !!!wiec uśmiech dla wszystkich !!!
Pewnie Agga ,tak trzymaj !!! :D
W koncu kto tu rządzi sarkiodoza czy ty !!!hihihiiiiiiii
Ale do PULMUNOLOGA zasuwaj i to szybko ,,bo długo na ,,balonowatych Kostkach,, Nie nachodzisz . :twisted:
Zyczenia sie spełniają ,,ale mamy tylko 7 życzen ,,wiec ja sobie życze aby
,,Agga poszła do pulmunologa ,, :lol:
Od dzis bede wyglądała ,wiadomosci od ciebie .A jak nie pojdziesz to zepsujesz mi cała wersie ,,,Zycia w Bajce -gdzie zyczenia sie spełniają i wszyscy sie kochają ,,
Haniula dobrze pisze ,,Tak trzymać,,
:) usmiech dla was .Basia musi do pracy ,,całuski na dzien dobry -sarkoludki. Basia

Post: 03 kwietnia 2008, 11:40
autor: Lavazza
PAWEL pisze:

Bolą stawy ale najgorszy był ból w plecach - czułem się jakby ktoś wbijał mi miecz (i to taki solidny - żadna lipa) i wtedy nie ogłem klilka sekund odychać.


I tak w ogóle to jest słońce i życie piękne.


PAWEL pisze:
Bolą stawy ale najgorszy był ból w plecach - czułem się jakby ktoś wbijał mi miecz (i to taki solidny - żadna lipa) i wtedy nie ogłem klilka sekund odychać.

Hej!

Piszesz o bólu pleców. Jestem ciekawa czy mój jest spowodowany sarkoidozą. Na razie mogę jedynie przypuszczać ze tak jest, choć wcale nie mam pewności. Umiejscawia się zwykle albo pod łopatką albo między łopatkami, do tego niemiłosierny ból stawów-ramiona, łokcie, nadgarstki i paluszki-to tak jakby ktoś piłował mi kości. Kiedy biorę głębszy oddech ból się nasila.....

Z tego co czytam jesteście raczej optymistycznie nastawieni na przyszłość. To mnie naprawdę cieszy. Jeśli wynik biopsji się potwierdzi u pulmonologa to dzięki wam wiem ze da się z tym żyć. Choc może żyję juz z "nią"nieświadomie? kto wie.

Pozdrawiam :)

Dodane po 15 minutach:

Haniula1010 pisze:Każdego z nas wkurza i- równocześnie -czujemy się bezradni. Cóż, samo życie :roll: . Dlatego bardzo ważne jest pozytywne myślenie i wiara, że wszystko będzie dobrze. Jak to Basia mówi -uśmiech :lol: . Po prostu trzeba żyć tak jak wcześniej, wychowywać dzieci, zajmować się swoimi pasjami. Może trochę tylko zwolnić tempo. I starać się nie denerwować :twisted: . Trzymaj się Lavazza, przyzwyczaisz się :D



Witam :) !


Nie podchodzę do tego jakoś dramatycznie :), nawet jeśli się okaże ze jestem chora to i tak nic nie jestem w stanie zrobić. Przyjąć do wiadomości i tyle. Zacząć się leczyc i żyć sobie. 21.04 wizyta w gruźliku. :?

Post: 03 kwietnia 2008, 20:39
autor: PAWEL
Lavazza najprawdopodbniej masz bóle wynikające z sarkidozy - zaatakowane stawy.

Moja zabawa z sarkoidozą (wykryciem) zaczeła się od silnego bólu grubego palca w lewej stopie. Ból był strasznie silny tak jakby ktoś chciał mi ukręcić palucha.
Potem zaczął puchnąć staw skokowy (sliczna bańka). W związku z tym iż nie widzieli co mi jest więc wsadzili nogę w tzw łupkę i po kilku dniach widziałem kilka kolorów na mojej nóżce i czekałem kiedy zaczną być otwarte rany. A potem przeskoczyło na drugą nóżkę i naszczęście wezwano doktor reumatolog i odrazu stwierdziła sarkoidoza.

Mogę Ciebie Lavazza pocieszyć iż obecnie mnie już tak nie łupie chyba że są jakieś przesilenia wiosenno/jesienne czy inne szmery bajery.
A więc będzie napewno lepiej.

A maksymę :
jak wstajesz i nic Cię nie boli to znaczy iż umarłeś/aś
- ludki sarkoidozalne poznały bardzo dobrze.

Wychodzę jeszcze z założenia, że jak mi przypisano sarkoidozę to limit szczęścia na paskudne choroby się wypełnił. :)

Post: 03 kwietnia 2008, 22:22
autor: arty
Witajcie, :) :) :)
zgadzam sie z Pawlem i bede sie usmiechac rano (mam nadzieje dlugo i codziennie) do powiedzenia... , że jak nic nie boli....
:) :) :)
wedlug mojej Pani Doktor Pulmonolog -sarkoidoza to jeszcze najfajniesza sposrod innych podlych niezidentyfikowanych chorob! :D :D :D
MAMY SZCZESCIE - -naprawde tak mysle!!! :) :) :)
Historia chorob w mojej rodzinie tez na to wskazuje, ze mam szczescie, ale tez mysle, ze limit wyczerpany. :lol:
przesylam duzo serdecznosci i
PAMIETAJCIE - KAZDY bol kiedys MINIE! trzeba tylko co chwile zauwazyc, ze boli coraz mniej!

Post: 03 kwietnia 2008, 22:47
autor: Haniula1010
Cześć! :D :D :D

Post: 04 kwietnia 2008, 10:25
autor: katarzynajas
Witaj:)

Post: 06 kwietnia 2008, 20:34
autor: Lavazza
PAWEL pisze:Lavazza najprawdopodbniej masz bóle wynikające z sarkidozy - zaatakowane stawy.

Moja zabawa z sarkoidozą (wykryciem) zaczeła się od silnego bólu grubego palca w lewej stopie. Ból był strasznie silny tak jakby ktoś chciał mi ukręcić palucha.
Potem zaczął puchnąć staw skokowy (sliczna bańka). W związku z tym iż nie widzieli co mi jest więc wsadzili nogę w tzw łupkę i po kilku dniach widziałem kilka kolorów na mojej nóżce i czekałem kiedy zaczną być otwarte rany. A potem przeskoczyło na drugą nóżkę i naszczęście wezwano doktor reumatolog i odrazu stwierdziła sarkoidoza.

Mogę Ciebie Lavazza pocieszyć iż obecnie mnie już tak nie łupie chyba że są jakieś przesilenia wiosenno/jesienne czy inne szmery bajery.
A więc będzie napewno lepiej.

A maksymę :
jak wstajesz i nic Cię nie boli to znaczy iż umarłeś/aś
- ludki sarkoidozalne poznały bardzo dobrze.

Wychodzę jeszcze z założenia, że jak mi przypisano sarkoidozę to limit szczęścia na paskudne choroby się wypełnił. :)



Hm...Palec? :? Ze dwa lata temu spuchła mi kaletka stawowa w duzym palcu (ale tak na maksa), wygladało jakby ktoś mi wsadził pod palucha piłeczkę od ping-ponga....oj bolało. Ciekawe czy to był objaw czy tylko przypadek. Mówili ze to do butów. :o

Kurde najgorsze jest to ze te objawy nie są jednoznaczne i mogą oznaczać zupełnie cos innego, niekoniecznie sarko.
Trafiłes na kumatą panią doktor że od razu stweirdziła co ci dolega.

Mam nadzieję ze limit się wyczerpał bo sarko-fakt- jest paskudna.
Trzymaj się i niech nie boli więcej. :lol:

Post: 14 kwietnia 2008, 17:48
autor: Lavazza
Witam!

Wyniki odnośnie innej dolegliwości wykluczającej sarko wyszły niejednoznacznie :-( dlatego za tydzień mam wizytę na Płockiej w Instytucie gruźlicy. Pod koniec października zeszłego roku robiłam prześwietlenie płuc i jedynie co mi wyszło "przywnękowo i w dolnych partiach płuc wzmożony rysunek okołooskrzelowy" no a poza tym ok. Choć mam przeczucie ze to nie jest sarko.
pozdrawiam

Post: 11 czerwca 2008, 14:27
autor: Norbi
Czy ktos z was zaobserwowal zwiekszenie łaknienia, czyli apetyt? Ja od miesiaca mam wilczy apetyt, to dziwne bo powinno byc odwrotnie...
Nadmienie ze nie biore lekow..

Moze to od rzucenia papierosow>? (rzucilem gdzies miesiac temu)

Post: 11 czerwca 2008, 15:22
autor: arty
Hej, gratulacje!
Mysle, ze z powodu papierosow- odzyskujesz wech, smak i dlatego apetyt, no i..... koniecznosc wynagradzania sie.. Do tego apetytu trzeba podejsc ze zdrowym rozsadkiem - ograniczyc porcje i smakolyki, bo pozniej walka z nadwaga bedzie rownie ciezka jak z nalogiem :) :) :)
pozdrawiam

Post: 11 czerwca 2008, 19:55
autor: maria
Ja też przez pewien czas (po ustąpieniu rumienia) miałam taki wilczy apetyt. Wydawało mi się, że jak natychmiast czegoś nie zjem to zemdleję. Po jakiś 2-3 tygodniach przeszło.

Post: 12 czerwca 2008, 13:15
autor: Norbi
OO ciekawe informacje piszecie :) Narazie mam 180cm i waze 80kg (zostalo troche z czasu jak chodzilem na silownie) ale przyznam ze przed sarko wazylem jakies 84kg a pozniej waga spadla do 80 i mimo duzej ilosci pochlanianego jedzenia nie tyję ( moze ta energia idzie na walke z sarko :) bo przeciez caly czas od 3 mcy mam goraczke :) )

Post: 12 czerwca 2008, 14:53
autor: renia2
Do Norbiego.
Jeden jedyny raz miałam taki wilczy apetyt. Akurat podczas pobytu w szpitalu w kwietniu poprzedniego roku.
Okres wcześniejszy , to różne dolegliwości, które skumulowały sie na maxa w przeciągu jednego miesiąca. Okres trwałego stresu ok pół roku.
I wylądowałam na pulmonologii po badaniu okresowym, gdzie rtg było takie, że hej. A dodatkowo cuda niewidy w wynikach krwi.
Podczas pobytu w szpitalu WYŁĄCZNIE spałam i jadłam lub w odwrotnej kolejności. A lekarze robili co chcieli. Mi to zwisało. Tylko przy bronchoskopii trochę im za bardzo nabroiłam, ale lojalnie uprzedzałam przecież, że to badanie to ulgowo mi nie pójdzie. Trudno mnie było najpierw znieczulić po 2 pełnych dawkach; no i im po stole zaczęłam za nadto chodzić.
Może wzmożony apetyt to skutek:
1/ nasilonej walki organizmu z uaktywnioną i idącą w natarcie sarko. Taka kampania wrześniowa '39 r. i nasza szybka riposta ze strony organizmu dorównująca jej zajadłością. Takie dwa buldogi zczepione w walce na śmierć i życie.
2/zwykła reakcja na brak nikotyny.
I masz efekt.

Post: 13 czerwca 2008, 06:41
autor: Norbi
Wiem Renia ze tez\mialas apetyt bo czytalem w innych postach :lol: A swoja droga to podoba mi sie wizja walki organizmu :twisted:

Buzka