**CZYTELNIA**

Spotkania z książką, filmem, muzyką...

Postautor: katiestg » 16 maja 2007, 20:53

Może "Krainę chichów"? Albo "Białe jabłka"? Je tez czytałam :)
katiestg
 


Postautor: Tilien » 17 maja 2007, 08:47

Ano właśnie!!! "Kraina chichów"! :-P
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: katiestg » 17 maja 2007, 14:11

"Krainę chichów" niedawno zaczęłam i właśnie kończę, więc w sumie można uznać, że przeczytałam :P Hmmm, wg opinii większości ludzi, z którymi o Carollu rozmawiałam "Kraina..." jest jego najsłabszą pozycją. Więc jeśli Ci się podobała, to reszta też Ci się spodoba :)
katiestg
 


Postautor: Robert » 16 czerwca 2007, 07:34

Ja jeszcze drążę losy wojenne,. Tym razem nie o getcie ale o Majdanku, Gross Rosen i Litomierzycach.
"Nr 3273 miał szesnaście lat" - Jan Michalak.
Tej książki szukać trzeba raczej w bibliotekach niż księgarniach.
Czyta się, mimo ciężkiego tematu, prawie jednym tchem. Prawie, bo książka gruba...
Czytałem sporo wspomnień obozowych, te są jednak inne, dlatego polecam...
Autor opisuje swoje przeżycia prostym ale bardzo obrazowym językiem.

Po wysłuchaniu meldunku i przeliczeniu nas gestapowiec wyszedł. Staliśmy tak długo, aż usłyszeliśmy, że wyjął klucz z zamka.
W pomieszczeniu, które składało się z dwóch połączonych cel, było nas kilkunastu. Stan ten zmieniał się w zależności od ilości więźniów wezwanych na przesłuchanie, przeniesionych do szpitala lup zabranych w niewiadomym celu. Wskutek tego miskę otrzymałem już następnego dnia. na drewnianą łyżkę musiałem czekać trochę dłużej, ale właściwie nie była mi potrzebna. Na śniadanie otrzymywaliśmy czarną, gorzką kawę i porcję chleba, na obiad ciepłą wodę, w niej kilka kostek twardej brukwi oraz parę ziarenek kaszy. Kartofel był przedmiotem zachwytu. Na kolację - miska zaparzanej, kwaśnej, śmierdzącej kapusty lub liści buraczanych. Wszystkie gotowane posiłki nie miały smaku, poza tym cuchnęły. Najtrudniej było mi zjeść pierwszy obiad - śmierdzącą wodę z brukwią. Kiedy funkcyjny oddziału nalał mi należną porcję, odszedłem w kąt celi, uniosłem miskę do ust, lecz tak cuchnęła, że ją opuściłem. Rozejrzałem się po celi. Prawie wszystkie oczy utkwione były we mnie. Każdy pragnął, abym jemu właśnie oddał swoją porcję. Zrobiłbym to niezwłocznie, gdyby nie rada fryzjera jeść wszystko, co dają, aby zachować siłę. Wciągnąłem w płuca powietrze, aby nie czuć odoru, i jednym tchem wypiłem wszystko, co wypić się dało.
Na dnie zostały kawałki brukwi, wyjąłem je palcami i zjadłem. Ujrzałem zawiedzione miny niektórych kolegów. Pierwsze obrzydzenie zostało przełamane...
Wiem że nic nie wiem
Awatar użytkownika
Robert
Dyrektor
 
Posty: 3907
Rejestracja: 12 października 2006, 20:38
Lokalizacja: Dolny Śląsk


"Milion małych kawałków" - James Frey

Postautor: Robert » 21 grudnia 2007, 20:00

"Milion małych kawałków"
James Frey


Świetna książka, dająca do myślenia, pokazująca, że jak się chce to można...

Czyta się jednym tchem, wciąga od pierwszych stron.

James Frey budzi się na pokładzie samolotu z wybitymi zębami, złamanym nosem i rozciętym policzkiem. Zupełnie nie wie, dokąd leci, ani co się z nim działo przez ostatnie dwa tygodnie. Ma 23 lata, z czego od dziesięciu uzależniony jest od alkoholu, a od trzech - od kokainy. Kiedy zgłasza się na odwyk do najstarszego ośrodka w Stanach, chlubiącego się rekordowo wysoką skutecznością w postaci niecałych siedemnastu procent, lekarze nie wiedzą, jakim cudem nadal żyje.

Przebywając w klinice, Frey próbuje zmierzyć się z konsekwencjami swojego dotychczasowego życia i określić, jaką ma przed sobą przyszłość, o ile w ogóle ją ma. Chce być postrzegany wyłącznie jako ofiara własnych decyzji i uparcie bierze na siebie całkowitą odpowiedzialność za to, kim był, jest i będzie. Na odwyku spotyka ludzi tak samo udręczonych jak on - sędziego, gangstera, boksera z tytułem mistrza świata i wrażliwą prostytutkę, która zerwała z zawodem. Ich przyjaźń i rady okazują się o wiele silniejszym bodźcem do walki o siebie niż obowiązujący w klinice i powtarzany do znudzenia schemat wychodzenia z nałogu. To właśnie walka spragnionego życia młodego człowieka z wciąż kuszącą wizją ucieczki w narkotyczne zapomnienie, walka o to, by przeżyć, ale na własnych warunkach, idąc za głosem własnego serca, jest najważniejszym elementem opowieści Freya.

Szczera i poruszająca relacja z 6-tygodniowego pobytu Freya na odwyku to jeden z bardziej obrazowych opisów cierpienia związanego z wychodzeniem z ciągu, z niesłabnącym głodem narkotycznym i alkoholowym. Niezwykle intensywna i zaskakująca historia przykuwa uwagę czytelnika od pierwszych wersów. Autor opowiada ją w sposób nowatorski, instynktownie,
z mistrzowską prostotą wykluczającą cynizm czy rozczulanie się nad sobą, by w efekcie skonfrontować nas z całkiem nowym, prowokacyjnym spojrzeniem na naturę uzależnienia i znaczenie wyjścia z nałogu.
Wiem że nic nie wiem
Awatar użytkownika
Robert
Dyrektor
 
Posty: 3907
Rejestracja: 12 października 2006, 20:38
Lokalizacja: Dolny Śląsk


Postautor: Jurek » 21 listopada 2008, 22:43

Robert, ze 7 razy wahałem się czy i co napisać, książki nie przeczytałem, ale jak jest napisana podobnie do tej recenzji to na pewno warto ją przeczytać.

PS Dziwne są nieraz sytuacje książkowe, byliśmy u znajomych i wśród wielu grzbietów książek na dość sporym regale dostrzegłem "Ulissesa" coś mnie ciągnęło do tej książki, przeczytałem ją dalej nie rozumiejąc dlaczego ona zwróciła moją uwagę (A. Mc Lean), dopiero później przypomniałem sobie że słyszałem opinie o Ulissesie Joyce'a i to tę książkę "chciałem/zakodowałem" sobie, Joyce'a na razie odłożę na później/wcale. A. Mc Lean, kto zna/lubi ten wie, ja nazwał bym stan po przeczytaniu, wzmocnienie na skutek pesymizmu, nie mogłem się oderwać, ale nie mam sumienia polecić.
Podobne coś zdarzyło mi się przy zakupie butów, wybrałem buty kupiłem i znalazłem w schowku identyczna parę (schowana przy przeprowadzce)
zrozumiałem dlaczego tak szybko je zaakceptowałem (ponieważ już raz wcześniej je wybrałem- uwielbiam poza/nad/pod/nie/świadomość :wink: )
Każdy ma inną drogę nawet jeśli idzie tą samą drogą co inni,
to idzie we własnych butach i czasem ma tam kamyk.
Awatar użytkownika
Jurek
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 2158
Rejestracja: 07 lipca 2007, 16:24
Lokalizacja: opolskie


Postautor: typisb » 14 marca 2009, 20:00

Ręka Mistrza - King

- Najlepsza od lat książka mistrza grozy Stephena Kinga! Ręka mistrza to nie tylko znakomity horror, ale też rewelacyjna powieść psychologiczna. - reklama prasowa


Nabrałem się na tą reklamę i to jeszcze jak. Prawdą jest, że mistrz spłodził 700-stronicowe dzieło, ale to by pisało, że najgrubsza, a nie najlepsza! Od pierwszej strony do 500 powoli, bardzo powoli rozwija się dramat, napięcie powoli rośnie, aby 100 stron przed zakończeniem prysnąć i opaść w dół. Pojawiają się oklepane na wskroś zombie i cały nastrój pęka. Nie polecam, no chyba, że ktoś musi zaliczyć wszystko KINGA.

Braciszek Odd - Dean Koontz

Z radością rzuciłem się na tą książkę! Przecież to następna część o facecie z "szóstym zmysłem"!. Zwykły gościu z obsługi przydrożnego baru rozmawia z duchami zmarłych ludzi. Po rewelacyjnym "Darze Widzenia" (polecam - to jest to co odkładasz jak skończysz i zaraz tęsknisz za więcej) wiedziałem, że kontynuacja może nie dorastać do pierwowzoru, ale, ale to co przeczytałem nawet nie leżało obok. Rozczarowanie, typowe odrywanie kuponów od sukcesu. Tylko dla tych co zaliczają wszystko KOONTZa.
typisb
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 519
Rejestracja: 22 lutego 2009, 21:09
Lokalizacja: katar


Postautor: Robert » 14 marca 2009, 20:42

Moja żona lubi Kinga i pewnie przeczyta... albo już -ła, choć raz trafiła już na tytuł, który odłożyła po przeczytaniu 50 stron, a imię jego "Bezsenność".

Jurek, kiedyś czytałem wszystko Alistara MacLeana, ale HMS Ulisses w moje ręce nie wpadł. Najlepiej podobała mi się książka o samolocie, który rozbił się chyba na Grenlandii, było mi zimno i czułem ten polarny wiatr jak czytałem. Niestety nie pamiętam tytułu...
Wiem że nic nie wiem
Awatar użytkownika
Robert
Dyrektor
 
Posty: 3907
Rejestracja: 12 października 2006, 20:38
Lokalizacja: Dolny Śląsk


Postautor: Jurek » 11 maja 2009, 10:06

Robercie, czytałem coś podobnego... ewakuacja bazy badawczej i rozbitków z samolotu... w śród nich byli dwaj płatni mordercy ale nie pamiętam tytułu czy autora.

Typisb, Kinga przeczytałem "Desperacje"- Najbardziej zaskoczyło mnie, odczucie strachu bohatera, kiedy jeszcze nic się nie stało.

Nadal czytam głównie o fot. ale dla odprężenia kupiłem Nowa Fantastykę, ostatni raz jeszcze Fantastykę czytałem jako chłopiec. To już pismo bardziej poważne- literackie, chciałem Fantastykę, ale kioskarka pomyliła się nie sprostowałem, pomyślałem.... zobaczymy.

Zaciekawiła i rozbawiła mnie recenzja książki "Firmin" Sam-Savage
Książka wydaje mi się warta zainteresowania, ale dla jej dobra nie podam recenzji...
Rozbawił mnie pomysł książki, prawdopodobnie jej nie przeczytam, ale jest mi bliska- trochę to dziwne, nie?

opis książki:
http://merlin.pl/Firmin_Sam-Savage/brow ... 48369.html

Trochę inne wyobrażenia tej książki odniosłem na podstawie recenzji z "Nowej Fantastyki", ale nie mogę cytować tej recenzji, ciekaw jestem bardzo, co o tym myślicie?
Każdy ma inną drogę nawet jeśli idzie tą samą drogą co inni,
to idzie we własnych butach i czasem ma tam kamyk.
Awatar użytkownika
Jurek
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 2158
Rejestracja: 07 lipca 2007, 16:24
Lokalizacja: opolskie


Postautor: Robert » 11 maja 2009, 19:16

Robercie, czytałem coś podobnego... ewakuacja bazy badawczej i rozbitków z samolotu... w śród nich byli dwaj płatni mordercy ale nie pamiętam tytułu czy autora.
Jurku, to ta sama książka
Zaciekawiła i rozbawiła mnie recenzja książki "Firmin" Sam-Savage
Książka wydaje mi się warta zainteresowania, ale dla jej dobra nie podam recenzji...
Rozbawił mnie pomysł książki, prawdopodobnie jej nie przeczytam, ale jest mi bliska- trochę to dziwne, nie?
trochę tak, ale to chyba w Twoim stylu? :)
Wiem że nic nie wiem
Awatar użytkownika
Robert
Dyrektor
 
Posty: 3907
Rejestracja: 12 października 2006, 20:38
Lokalizacja: Dolny Śląsk


Postautor: typisb » 13 maja 2009, 10:47

Zaciekawiła i rozbawiła mnie recenzja książki "Firmin" Sam-Savage

Faktycznie opis i recenzje są dobrze rokujące, myślę że warto na nią zapolować.
typisb
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 519
Rejestracja: 22 lutego 2009, 21:09
Lokalizacja: katar


Postautor: Haniula1010 » 18 maja 2009, 15:15

Jureczku dlaczego? Thrillery medyczne są the best :lol: :wink: . No dobrze. Podam kilka tytułów, z których specjalnie polecam "Cichą kurację" Michaela Palmera- świetna- ale musicie przeczytać. Inne książki z tej serii równie dobre to "Ostry dyżur"- tez Palmera i dwie ksiażki Robina Cooka "Dopuszczalne ryzyko" i "Epidemia". To na razie tyle. Uciekam.
Obrazek
Haniula1010
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 2970
Rejestracja: 18 października 2006, 19:08
Lokalizacja: Biłgoraj


Postautor: Jurek » 19 maja 2009, 13:00

Ja chyba nie czytałem jeszcze thrillera medycznego, a jak coś jest nie znane :wink: .... jak tylko się napatoczę do biblioteki to ...kto wie ? :)
Każdy ma inną drogę nawet jeśli idzie tą samą drogą co inni,
to idzie we własnych butach i czasem ma tam kamyk.
Awatar użytkownika
Jurek
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 2158
Rejestracja: 07 lipca 2007, 16:24
Lokalizacja: opolskie


Postautor: AMELIA » 19 sierpnia 2009, 21:43

Ja czytałam ostatnio książkę pt. Kryształowy Anioł Katarzyny Grochala - fajna, lekka i wciągająca, teraz mam w planie Trzepot Skrzydeł też Grochali. A tak wogóle to uwielbiam Williama Whartona a tytuł Spóźnieni Kochankowie to czytałam już kilka razy - polecam wszystkim :)
AMELIA
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 1039
Rejestracja: 23 marca 2008, 16:53
Lokalizacja: Chorzów


Postautor: typisb » 07 września 2009, 19:49

Uwielbiam Whartona ale Kochankowie, nie przypadli mi do gustu. Przeczytałem cztery kryminały/thrillery:

Chmielewskiej - Lesio - czasy PRL, swego czasu hit, dla mnie nudny, wręcz niesmaczny, opowiada o bandzie obiboków, która planuje przestępstwo.

Masterton - Bazyliszek - autor, specjalnie dla swojej żony Polki, w każdej książce umieszcza element z naszego kraju. W Bazyliszku, akcje przeniósł do Krakowa, gdzie grupa poszukiwaczy stara się przy pomocy lusterek wytropić i zlikwidować ... Bazyliszka. Nuda, powiem, nie skończyłem.

Sir Arthur Ignatius Conan Doyle - Opowiadania - wiadomo o kim:) przyjemność czytania.

Cichy zabójca - Izabeli Szolc - rodzimy kryminał, mocno osadzony w rzeczywistości, policjantka - kobieta - matka, prowadzi śledztwo. Mam nadzieję, że będzie kontynuacja.

oraz

Podróż do wnętrza Ziemi - pana J. Verne'a - filmy były interesujące, ale książka nuuuuda, głęboko byłem rozczarowany, może już nie ta epoka. Proszę nie zmuszajcie dzieci do czytania tej książki:)
typisb
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 519
Rejestracja: 22 lutego 2009, 21:09
Lokalizacja: katar


PoprzedniaNastępna


Wróć do Trochę kultury

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości

cron