Strona 2 z 4

Post: 09 marca 2007, 14:11
autor: Renata
Ale może jeszcze była inna opcja źródła tych nieprawdopodobnych informacji. Może szykuje się jakiś zamach stanu, w którym to media współuczestniczą i stąd dezinformują, by wywołać zamęt i pomóc przeprowadzić niecne plany, tych co się boją utracić to do czego się dobrały.

Post: 10 marca 2007, 11:52
autor: Tilien
Pierwszy raz od dwóch miesięcy z zadowoleniem pomyślał o odległości jaka dzieli go od rodzinnej galaktyki. Wzruszył ramionami. Co go w końcu obchodziły te wszystkie gierki tam na górze. Niech się biją o stołki, byle z dala od niego. Pożyjemy, zobaczymy co z tego wyniknie. Rozejrzał się po sali szukając wzrokiem swojego osobistego NATO (Niekonwencjonalnego Androida Towarzysko-Obronnego).

Post: 11 marca 2007, 14:21
autor: romanek
znowu gdzies sie zawieruszyla ta kupa zlomu
- Hej Andy widziales moze gdzies mojego blaszaka ?
- hmmm.... niebardzo
- heh na co wogole nam przydzieli ten zlom
- powiedział juz bardziej do siebie niz do kolegi
- Andy moze bysmy wieczorem jakas partyjke przygrali, zostały ci jeszcze jakies kredyty
- taaaa.... pogadamy wieczorem

Heh zamkneli mnie na skraju znanych przestworzy z dwojka innych ludzi, jeden "gadula"... drugi... a wlasciwie druga co chwila gdzies sie wymykala niema to jak interesujace towarzystwo w interesujacej pracy.

Post: 11 marca 2007, 22:20
autor: Renata
jedyne szczęście że blaszak się sprawdza w parze ze mna w brydża, bo inaczej to bym go dawno spisał na złom w protokóle likwidacyjnym.
-Andy a w co polecimy, brydż, poker, czy coś mniej staroświeckiego, choć przyznaję że do tych archeologicznych gierek mam najwięcej sentymentu
-Sally mnie tam jest wszystko jedno, ale róbmy coś wspólnie, bo te samotne wieczory doprowadzają mnie na skraj depresyji, chociaż nie pokazuję
-oki, to umawiamy się w salce pod mysim ogonem jak polarna zaświeci

Post: 12 marca 2007, 10:29
autor: Tilien
A to coś nowego! -pomyślał odwróciwszy się na pięcie, ukrywając ironiczny uśmieszek wykrzywiający mu twarz. -"Pan Twardziel" się rozkleja? Może wreszcie zacznie sie tu normalne życie, a nie zawody w przemykaniu ukradkiem po korytarzach i odburkiwaniu półsłówkami.
- Andy, wiesz że na mnie zawsze możesz liczyć - powiedział uśmiechając sie już teraz oficjalnie i poklepując go po ramieniu.- Do zobaczenia po wachcie.

Post: 14 marca 2007, 08:51
autor: romanek
hmmm.... jeszcze pare tygodni i szefowa tez moze zmieknie, narazie gra niedostepna, siedzi w tym swoim centrum zarzadzania i oglada lampki.
heh
tez mi hobby :>

Post: 14 marca 2007, 10:36
autor: Tilien
Teraz już w lepszym humorze ruszył ku wyjściu, pogwizdując cicho pod nosem jakąś melodię, która przyczepiła się do niego nie wiadomo skąd.
-Gdzie się podział ten ch....y android? Niech no go tylko dorwę.
Wystukał kod na ręcznym lokalizatorze przypiętym do lewego przedramienia. Na półprzezroczystej holomapie pomieszczeń stacji pojawiły się dwa małe błyskające punkciki. Ten żółty wskazywał jego pozycję, czerwony pokazywał gdzie zaszył się NATO. Wszystko wskazywało, że tkwił gdzieś w okolicach Centrum Zarządzania.

Post: 20 marca 2007, 18:31
autor: romanek
co on tam robi... cholera mnie wezmie...
Po dziesieciu minutach poszukiwań wlaczyly sie swiatla i syreny alarmowe
iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu
- Szlak, co sie dzieje?!?
iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu
- Cały personel zglosi sie do centrum zarzadzania, systuacja kryzysowa, powtarzam sytuacja kryzysowa
iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu
iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu---iiiiiuuuuu
- Cały personel...

Post: 21 marca 2007, 12:07
autor: Tilien
Przyśpieszył kroku kierując się ku Centrali. I wtedy, nagle, jak nożem uciął (cóż za archaiczne określenie), wszystko umilkło i przygasło. Zapadła głęboka, przerażająca cisza zakłócana jedynie echem jego kroków w odległych korytarzach i wzmacniana nieprzeniknioną ciemnością. Kompletne zaskoczenie, którego właśnie doznał, w miarę upływu kolejnych mrocznych, głuchych sekund, stopniowo przeradzało się w niepokój, a potem lekką panikę. Przystanął zdezorientowany.
- Co jeszcze przestało działać? - Nieprzyjemny dreszcz przeszył go, kiedy pomyślał o systemach podtrzymywania życia na stacji. Głośno przełknął ślinę.
- Weź się w garść chłopie - powiedział do siebie przez zaciśnięte zęby i wysuszone ni z tego ni z owego gardło.
Nienawidził świadomości istnienia zewnętrznego środowiska zapyziałej planetki, na której przyszło mu egzystować. Za każdym razem, kiedy wychodził na zewnątrz czuł się jak bezbronny robak wrzucony na rozpalona patelnię. Jedynie kopuła Bazy i jej zagłębione w gruncie pomieszczenia dawały mu jako takie poczucie bezpieczeństwa i izolacji od zabójczego działania klimatu tej kupy skał i pyłu otoczonej trującą atmosferą.

Post: 24 marca 2007, 13:56
autor: romanek
Jedyny raz kiedy przydal by sie NATO ze swoim wbudowanym reflektorem, albo czujnikiem podczerwieni
- ehhhh....
Nagle usłuszał jakis odległy łomot i przeciagły wrzask. Potem znowu nastała cisza...
- coś tu jest nie tak... - sam niewiedzial czy to wypowiedzial czy to tylko jego mysli, ciemnosc i cisza pozerały wszystko, wydawało mu sie ze on sam sie zatraca w tym...
- daj spokoj... trzeci korytarz po prawej jest zbrojownia
Powoli zawrócił i zaczol przesuwac sie z reką sunącą po scianie
- pierwszy... tu jest wejscie do sali odpraw...
Myśli galopowały w jego umyśle, cos mu jednak niedawało spokoju...
- zaraz zaraz, przecież jeszcze przed chwila tu był Andy...
- Andy!!!, Andy!!!...

Post: 24 marca 2007, 19:19
autor: Tilien
...-krzyknął waląc pięścią w zablokowane grodzie sali odpraw. -Bez sensu, są dźwiękoszczelne - walnął jescze raz miotając się przed wejściem.
-Komunikator! - oprzytomniał - Proszę, niech działa, niech on działa - zduszony szept dobył się z jego gardła.
Gorączkowo szukał częstotliwości Andy'ego. Zasyczało cicho. Przynajmniej coś było tu jeszcze w miarę sprawne.
- Andy?! Andy McPerson, zgłoś się! - w jego głosie zabrzmiało napięcie i oczekiwanie. Odczekał chwilę i powtórzył wezwanie - Andy?! Na litość, odezwij się..... proszę!.....Nie rób mi tego, człowieku! - wrzasnął z wściekłością w mikrofon i ponownie rzucił się z pięściami na drzwi.
Komunikator zatrzeszczał cicho. Sally stężał w wyczekiwaniu. Znów zatrzeszczało.
- Andy? Andy! To ty?! Gdzie jesteś? - rzucił w mikrofon. Usłyszał coś, jak gdyby ciche szuranie i jeszcze cichsze westchnienie, a potem przeciągły jęk. Poczuł, że krew odpływa mu nagle z twarzy i kolana uginają się pod nim.
- Andy! Co się dzieje? Słyszysz mnie? Żyjesz? Odezwij się do jasnej!.....
- Nie drzyj się tak....Saly - zajęczało w komunikatorze - dlaczego tu tak ciemno jest? - kontynuował półprzytomny jęk.

Post: 24 marca 2007, 19:56
autor: romanek
- gdzie ty do cholery jestes, czemu sie nieodzywasz, co sie z toba dzieje, Andy, nic ci niejest...
- jezu Saly spokojnie... czemu tu jest tak ciemno... ?!?
- niewiem, najpierw wlaczyl sie alarm a potem wszystko wysiadlo w cholere, slyszalem jeszcze...
- co slyszales ?
- jakis trzask i potem nastapil wrzask i wszystko ucichlo spowrotem
- cos ty pil chlopie, tylko mi niemow ze udalo ci sie jakies prochy przemycic do tej dziury... wlasciwie czemu my gadamy przez ten cholerny komunikator... gdzie jestes ?
- w drzwiach zachodnich sali odpraw a ty ?
- no ja hmmm... bylem w sali odpraw... jezu ale mnie leb napi... boli znaczy
- masz jakas latarke czy cos ? drzwi sa hermetycznie zamkniete i niemoge wejsc
- hmmm... przy barku zasilania wszystkie grodzie powinny opasc, zabezpieczenie na wypadek rozhermetyzowania stacji
- czyli do zbrojowni tez sie niedostane... hmmm... jest jakis sposob zeby to cholerstwo podniesc ?
- taaa... trzeba by zewrzec obwod odpowiadajacy za blokady grodzi w panelu zasilajacym a nastepnie podniesc grodze. co moze byc dosyc trudne
- aha, jakis pomysl ?
- no niewiem...
- schowek przeciwpozarowy ? gdzie jest najblizszy pamietasz ? tam powinien byc topor strazacki, gasnica, tlen a przedewszystkim, jakies zrodlo swiatla, moze to byc archaiczna latarka, ale zawsze to lepiej niz bladzenie w tych ciemnosciach.
- po twojej stronie z tego co pamietam jest jakies 100 metrow w strone kwater mieszkalnych, w sali tez chyba byl, musze poszukac...

Post: 24 marca 2007, 22:38
autor: Tilien
- Ok Andy, szukaj. Ja idę do kwater. Ciągle nie wiem co u szefowej. Spróbuj ją namierzyć. Ja też będę próbował. Trzymam Cię na nasłuchu. W razie czego krzycz.
- Jasne
Licząc kroki i przesuwając dłonią po ścianie, ruszył do kwater. Ciemność napierała na niego prawie materialną ścianą. Tak mu się przynajmniej wydawało.
- Kapitanie Malygan?! Odbiór! - nic, cisza - Pani Kapitan, jeśli to możliwe, proszę się odezwać!
Myśli kipiały a on skręcał się w domysłach. -Co sie tu właściwie dzieje? Co to za alarm? Jaki był jego powód i czy ta awaria zasilania miała z nim bezpośredni związek? A może to jakiś atak z zewnątrz? Sabotaż? NATO! Co robił NATO w Centrum Dowodzenia? Niepokój ścisnął mu gardło. Tam była przecież także Ona! Dlaczego się nie odzywa?

Post: 25 marca 2007, 00:16
autor: Renata
Dobra, tylko spokojnie, mówią że jak ma być koniec, to całe życie przesuwa sie przed oczyma, mnie nic się nie przesuwa, to chyba jeszce nie koniec. No bo jak by miał być koniec, to jeszcze archeologiczne piwko, ostanie zbliżenie ust, a może nie tylko, no ale ona tak daleko, tabletki na wyciszenie nastroju działały, ale nie w momencie rzeczywistego zagrożenia. A czy to już zagrożenie, czy mi się zdaje, że tak jest, spoko, spoko, spoko

Post: 25 marca 2007, 00:49
autor: Tilien
Dyszał ciężko, próbując uspokoić skołatane newy, zachować trzeźwość umysłu i czujność. Średnio mu to wychodziło. - Jeszcze kilka kroków. Gdzieś tu powinien być schowek. Szlak....po której stronie korytarza było to ustrojstwo z klapką? Nerwowo obmacywał ściany przesuwając dłońmi po gładkiej, zimnej powierzchni.