Tilien prozą

Spotkania z książką, filmem, muzyką...

Tilien prozą

Postautor: Tilien » 08 marca 2007, 17:00

-ROZDZIAŁ 1-
Już kiedy przyszedł na świat, stara kobieta z osady, która pomagała przy porodach zapowiedziała, że nie będzie zwykłym dzieckiem. Kiedy matka zgodnie ze zwyczajem poprosiła ją o przepowiednię, nie odpowiedziała nic ponad to. Nie wzięła nawet przygotowanego dla niej daru. Matka wiele nocy przepłakała schylona nad jego kołyską. Miała powody by nie spodziewać się niczego dobrego, wiedziała bowiem kto jest jego ojcem. Wiedziała też, że nie zdoła tego dłużej ukrywać. Pewnego wiosennego wieczora spakowała kilka niezbędnych rzeczy. Rankiem zawinęła dziecko w ciepłe królicze skórki i zniknęła w puszczy. Nikt z wioski już nigdy nie usłyszał o nich żadnych wieści.
W Krainie Puszcz, gdzie się wychował ludzie nie darzą sympatią takich jak on. Nigdy nie otrzymałby tu statusu wyższego niż pies podwórzowy. Groźny pies. Nigdy. Czasami wydawało mu się, że śni, że jego całe życie to tylko straszny koszmar, z którego wreszcie kiedyś musi sie obudzić. Zastanawiał sie czy można stracić rozum z powodu snów. Jeśli tak, on był na najlepszej ku temu drodze. Nie miał wątpliwości, że jest jednym z tych opętanych, o których wieczorami opowiada sie przy ogniskach. Szaleńczo pragnął przypomnieć sobie fragmenty marzeń sennych nawiedzających go nocami i umykających z pamięci tuż po otwarciu powiek. Pragnienie upodobnienia sie do reszty, normalnych ludzi było tak silne, że aż sprawiało mu prawie fizyczny ból. Czuł się więźniem. Nie wiedział tylko czego lub kogo. Chciał żyć jak inni ale bez względu na swoje dziecinne marzenia, z czasem zrozumiał, że że nie mogły one dotyczyć kogoś takiego jak on – pół człowieka, pół....kogo? Teraz po latach miał przynajmniej odwagę przyjąć siebie takim, jakim jest i pogodzić się z tym, że nie jest w mocy tego zmienić. Wystarczy, że spojrzy na swoje odkryte stopy i dłonie, i zamiast zwykłych, ludzkich paznokci zobaczy na ich końcach.... .
Pamiętał doskonale swoją pierwszą samotną zimę. Rok wcześniej zaraza zabrała Manhiego, smolarza, który przygarnął do swojej chaty młodą kobietę z maleńkim, dziwnym dzieckiem. Nie pytał o nic i traktował go dobrze, choć czasem Birbiemu wydawało się, że widzi w jego oczach zabobonny lęk. W jego obecności nie musiał bać się ani wyrostków rzucających za nim kamieniami, ani plujących na odczynienie uroku i przeklinających go kobiet, ani mężczyzn chwytających za cepy i kije. Skutecznie powstrzymywał ich wszystkich wielki miecz przewieszony przez barczyste plecy Manhiego i jego reputacja byłego najemnika. Ojczym był zawsze po jego stronie, ale nie pozwalał mu chować się za swoimi plecami. Zabierał go zawsze z sobą, kiedy ruszał wozem zaprzeżonym w woły do okolicznych wiosek z beczkami smoły na sprzedaż. Po jego śmierci ludzie odwrócili się od nich na dobre. W pobliżu chaty zaczęły kręcić się podejrzane indywidua. Którejś nocy spłonęła ich chata, a on z matką musieli uciekać ratując życie. Potem rozpoczęło się polowanie. Matka nie dożyła kolejnej wiosny.
Świat ludzi powitał go i przeklął jako Birbiego Bet-Hotir, Odmieńca. Kim był, gdy wyszedł z Krainy Puszcz? Nie wiedział. Nie zdążył się dowiedzieć. Może nigdy się nie dowie i tak będzie najlepiej. A jednak dręczyła go ciągła samotność, ostra niczym dotyk miecza....

CDN..... :wink:
Ostatnio zmieniony 08 września 2009, 14:43 przez Tilien, łącznie zmieniany 2 razy
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: Tilien » 31 marca 2007, 21:28

Polowanie na jego nieszczęście zakończone sukcesem lorda Derrenmora. Birbi zawsze miał talent do wplątywania sie w kłopoty. Istniała realna możliwość, że tym razem te.... "kłopoty", jednak go zabiją.

Lord Derrenmor był mocno zeźlony. Stracił w tym polowaniu połowę sfory i kilku dobrych łowców. Chciał więc wynagrodzić sobie straty materialne i moralne w sposób satysfakcjonyjący jego zszargane nerwy i honor. Najemnicy Derrenmora nieomieszkali sprawić Birbiemu przedtem tęgiego prania. Szkoda, że udało się im założyć czar obezwładniający. Nie sprzedałby swojej skóry tak tanio.
- Gotowy na śmierć? - zjadliwie zapytał Panicz Derren podchodząc do unieruchomionego więźnia.
- Od urodzenia - wycharczał z trudem Birbi, próbując rozciągnąć rozbite usta w krzywy uśmiech i splunął na jego wyglasowane do połysku buty.
Wyżej nie dał rady i strasznie tego żałował. Wielka łapa trzymająca go za włosy i ostrze noża na gardle znacznie ograniczały jego i tak już niewielkie możliwości.
- Jutro, mój miły. Jutro! - wychrypiał wściekle Derren, wycierając opluty but w klęczącego przed nim Birbiego. -Dzisiejszą noc spędzisz u mnie - zaśmiał się dziko.
To co zostało z Birbiego po nocnej sesji w lochach Lorda Derren, rankiem z pomocą kilku strażników przykuto do płaskiej skały przypominającej nieco ołtarz jakiegoś krwawego boga. Wokół walało się całe mnóstwo kości zwierząt, ludzi,..... a i chyba nawet kilku nieludzi. Wszystkie ogryzione do czysta. Strażnicy uwijali się w tempie błyskawicznym, rozglądając się nerwowo na boki. Birbi wcale im się nie dziwił. Piaszczury nie należą do stworzeń miłych w obyciu. Są za to straszliwie towarzyskie i rzadko spotyka się pojedyncze osobniki. Z reguły są wielkości małego, wyliniałego kota z długim chwytnym ogonem, ostrymi pazurami i długim, oślinionym pyskiem pełnym wyjątkowo nieprzyjemnych zębów. Dziko występują na podmiejskich śmietniskach doskonale radząc sobie z usuwaniem wszelkich organicznych resztek, od obierków do.....niewygodnych nieboszczyków, którzy nie powinni zostać odnalezieni.
- Dzięki stary- wymamrotał do pochylającego się nad nim draba. Porcja okowity, którą go litościwie uraczył przed wyruszeniem do legowiska stworów zaczęła już działać. Pozostała mu nadzieja, że nie będzie aż tak źle jak spodziewała się większość zainteresowanych jego "zejściem", włączając w to samego Derrena.
- Nie ma sprawy- mrugnął do niego strażnik i truchtem pobiegł za wycofującą się już resztą kumpli.
Rzucenie na pożarcie piaszczurom było mało zachwycającym pomysłem, no ale cóż kiedyś coś musiało go zabić, zamajaczyło mu w otumanionym alkoholem umyśle.

CDN.... :-)
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: Tilien » 03 kwietnia 2007, 21:29

Birbi oddychał głęboko i miarowo, próbując opanować panikę, która mimo otumaniającego działania miejscowego bimbru, wywoływała właśnie spazmy dreszczy pełzających po całym jego ciele. Jeden z owych osławionych stworów przykicał właśnie w dziwny, w innych okolicznościach może nawet śmieszny sposób i przyglądał mu się uważnie kaprawymi ślepiami.
- Poszedł won! - histerycznie wrzasnął na niego Birbi, zdając sobie natychmiast sprawę z bezcelowości podobnych poczynań.
- Łłłiiiigggrrrrhhhh! - ni to zakwiczała, ni to zawarczała pokraczna figurka i w podskokach zaczęła okrążać leżącego obwąchując go to tu, to tam.
- Zastanawiasz się gdzie zacząć? - wyrzęził Bet-Hotir wodząc za nią zamroczonym lekko wzrokiem.
Wokół zaczęły rozlegać się kwiki, chrząkanie, chrobot drobnych łapek na żwirze i klekot gnatów. Czoło Birbiego zrosił zimny pot. Zwierzątko podskakujące wokół niego najeżyło się, wyszczerzyło i szczeknęło na zbierający się tłumek wyleniałych pobratymców. Piaszczury posłusznie wycofały się lekko.
- Toś ty lepszy z domu. Szef, co?- próbował dyskutować Birbi i wzdrygnął się gdy nagle małe okrągłe ślepia wpatrzyły się w niego z przenikliwością godną inteligentniejszej istoty.
Piaszczur zdecydował się wreszcie. Podszedłszy do jego lewej ręki i bezceremonialnie ugryzł go w palec. Birbi zawył i rozpaczliwie szarpnął łańcuchem zaciskając dłoń w pięść. Niewiele to dało, ponieważ stwór, który odskoczył w pierwszej chwili, spokojnie wrócił do rozpoczętego dzieła. Birbi wrzeszcząc, w przerażeniu obserwował, jak mały gnojek pracowicie odgryza mu kciuk.

Derren wygodnie rozparty w oknie wychodzącym na śmietnisko za murami z lubością wsłuchał się w dziki wrzask jaki go właśnie doszedł. Miło z ich strony, że nie kazały mu zbyt długo czekać. Smród walący przez okno był nieznośny mimo rozpylanych wokół galonów pachnideł. W dodatku całą zabawę psuły mu wybujałe wiosenne przyrosty w szpalerze drzew rosnących wzdłuż murów i w irytujący sposób ograniczające mu pole widzenia na plac egzekucyjny.
- Jeśli wkrótce te drzewa nie zostaną przycięte, mój drogi - oświadczył tonem nie znoszącym sprzeciwu do schylonego w pokłonie ogrodnika - jutro nie będę miał cię nawet w co kopnąć. Rozumiemy się?
- Tak jest, jaśniepanie!
- Możesz wyjść i jazda do roboty.
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: Tilien » 05 kwietnia 2007, 21:06

Widocznie wrzaski Birbiego zadziałały na apetyt reszcie towarzystwa, bo stado zaczęło tłoczyć się i ślinić, obserwując poczynania swojego kompana, jednak żaden z nich nie śmiał przekroczyć linii wokół leżącej ofiary, jak gdyby dzieliła ich od niego niewidzialna ściana. Birbi wył usiłując pozbyć się swojego dręczyciela i wtedy poczuł coś znacznie gorszego. Coś zaczęło wgryzać się także w jego umysł. Nagły atak konwulsji odebrał mu oddech i możliwość wydobycia z gardła czegokolwiek poza zduszonym jękiem.
- Chcieć żyć?- zawarczał "odgryziony" kawałek jego własnej jaźni.
Potrząsnął energicznie głową na potwierdzenie.
- Nie szarpać! Wyć, krzyczeć, nie szarpać. Grum szybko skończyć - poczuł treść przekazu wewnątrz czaszki.
Rzeczywiście, palec włącznie z fragmentem dłoni aż do nadgarstka wkrótce został oddzielony.
- Zabrać łapę z żelaza- warknęło
Charcząc i łapczywie zaczerpując oddech zmusił się do przeciśnięcia poranionej dłoni przez obręcz kajdan. Ponownie zawył i o mało nie stracił kontroli nad umysłem i ciałem. Trzęsącymi się, zakrwawionymi, czterema pozostałymi palcami zaczął nieporadnie gmerać wokół drugiej dłoni, usiłując wyjąć zawleczkę zamka.
- Odgryźć drugi?- zapytało w mózgu.
Birbi ze zgrozą spojrzał na przestępującego z nogi na nogę stwora przesuwającego się wymownie ku jego prawej ręce.
- A bodajże cię, szczurzy pomiocie. Jeśli jeszcze raz mnie tkniesz wyślę cię do twojego piaszczurzego nieba szybciej niż zdążysz mrugnąć - zaryczał.
- Łłłiiiiigggrrrrhhhh! - zaszczekał stwór i stado przesunęło się parę kroków bliżej środka okręgu.
- Daj spokój - wrzasnął i szarpnął wystającą zawleczkę. Obręcz na drugim nadgarstku puściła i Bet-Hotir usiadł starając się uwolnić nogi. Poszło o wiele sprawniej.
- Wstać i iść. Wolno. Pod mur - warknęło mu w głowie.
Krok po kroku przesuwał się do przodu a stado kłębiących sie ciał rozstępowało się przed nim.
- Teraz biegać - wrzasnęło mu w mózgu.
Mimo obitego ciała, gnał jak opętany, tak długo i daleko jak pozwoliły mu na to siły.
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: Tilien » 12 kwietnia 2007, 09:14

Przed dwunastoma godzinami, które wydawały mu się odległe o dwanaście lat, miał doskonałą koordynację ruchów i w pełni sprawne ciało, gotowe precyzyjnie wykonać każdy rozkaz płynący z mózgu, ale teraz mięśnie drżały i zawodziły go. Nie pamiętał jak długo biegł, zanim potknąwszy się o własne plączące sie nogi, runął na kolana. Zaciskając dłoń na lewym nadgarstku i sapiąc niemiłosiernie przezwyciężył jednak cierpienie, wstał i powlókł się przed siebie powodowany wewnętrznym przymusem, jakiego nie spodziewał się już w sobie znaleźć. Potrafił myśleć już tylko o punkcie orientacyjnym przed sobą, a gdy go mijał, przeznaczał każdą odrobinę energii na przejście następnego. I wtedy nagle, kiedy pokonywał właśnie połowę dwumetrowego wzniesienia, wyczerpał się system sprawujący kontrolę nad jego ciałem. Jak łachman upadł na ziemię, zaledwie kilka stóp od szczytu. Jego ciało było nieżywe. Nie czuł bólu, na nic nie reagował i zdawało się, że umarły w nim wszystkie uczucia. Wciąż jednak widział, mimo że rozciągająca się przed oczami panorama była ograniczona do kilku cali ziemi porośniętej trawą.
Kiedy po bliżej nieokreślonym czasie ocknął się z oszołomienia, w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą rosła tylko dzika trawa, stały buty. Dwa znoszone skórzane buciory. A kiedy para niewidzialnych rąk odwróciła go na plecy, na tle pustego nieba ujrzał twarz, twarz o ostrych rysach i z niebieskimi jak morze oczyma.
- Grum, chyba mamy wreszcie odpowiedni prezent dla króla - usłyszał i zapadł w ciemność.
-Mamy mało czasu na przygotowanie go- mruczał gdzieś w oddali głos, podczas gdy ciało Birbiego spoczęło przewieszone w siodle rosłego veniriańskiego rumaka.
-W drogę.
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: Tilien » 15 kwietnia 2007, 22:12

Stracił poczucie czasu. Jego odcinki przerywane krótkimi okresami przytomności, raczej utrudniły mu, niż pozwoliły zorientować się, gdzie, kim, i kiedy jest. Dość, że gdy się wreszcie w pełni obudził, na jego ciele widoczne były jedynie blizny po niedawnych przejściach na dworze Lorda Derrenmor.
- Jeśli mi obiecasz zachować spokój i być posłuszny uwolnię cię - obiecał właściciel błękitnych oczu i skórzanych buciorów uśmiechając się. - I nie próbuj żadnych sztuczek. Mam cię pod kontrolą.
Pod koniec dnia przekroczyli bramy Pałacu. Trwało przyjęcie koronacyjne. Kwatera, w której umieszczono ich jako gości zaspokajała wszelkie ich podstawowe potrzeby.

- Co ty kombinuszesz? Chcesz mnie dać w prezencie temu Królewiątku? Jakim prawem zrobiłeś sobie ze mnie niewolnika?- wściekał się Birbi.
Niebieskooki nonszalancko oparty o okienny parapet, wpatrywał sie w niego z nieukrywanym rozbawieniem, doprowadzając tym Birbiego do szału.
- Takim prawem, że żyjesz tylko i wyłącznie dzięki mnie i ze względu na powód, dla którego cię tu sprowadziłem- odparł spokojnie.
- Taaak! A może wolałbym być zeżarty przez tamte małe skunksy?! - wściekał się dalej Bet-Hotir wymachując rękami przed nosem niczym nie dającego sie poruszyć mężczyzny.
- Łłłiiiiigggghhhhrrrr!? - wydało z siebie kwiknięcie małe stworzenie, wychylając się nagle spod stojącego opodal łoża z baldachimem. - Ja chętnie zjeść- zaszczebiotało w mózgu Birbiego wywołując w nim dreszcz obrzydzenia.
- Odczep się ode mnie mała gnido!- wysapał wściekły, otrzepując się i krzywiąc jakby zgarniał z siebie coś wyjątkowo śmierdzącego.
- Daj mi chociaż jakąś broń! Czy ja wiem co ten koronowany kurdupel ma w głowie!? A jak zechce się do mnie dobierać? Będziesz mnie miał na sumieniu! - zwrócił się znów do niebieskookiego.
- Zapomnij! Będziesz sobie musiał poradzić inaczej! - zachichotał tenże, waląc w rozbawieniu pięścią o parapet.
- A żebyś skisł, ty, ty......
- Uspokój się, usiądź i słuchaj.......-
- Spójrz -mężczyzna podszedł do stojącej na stole szkatuły otworzył ją i podsunął mu pod nos sygnet i zwój. - Poznajesz?
Wzrok Birbiego spoczął z zaskoczeniem najpierw na podsuniętych mu przedmiotach, potem wolno przeniósł się na twarz tamtego. Oblicze Bet-Hotira stężało w wyrazie trudnej do określenia mieszanki przerażenia, nienawiści i wściekłości.
- Znak Derrenmora! - wydusił z siebie i postąpił krok przed siebie wyciągając ręce ku gardłu niebieskookiego. - Ty sprzedajny zdrajco, ty.....
Więcej nie zdołał. Mężczyzna wykonał znak, który już wcześniej wielekroć razy przećwiczyli i którego skutki doskonale znał. Tatuaż na piersi Birbiego rozjarzył się błękitnym światłem, a przemożna siła rzuciła go na ścianę przy kominku i przyszpiliła do niej.
- Zanim zaczniesz coś robić, mój drogi, zastanów się dwa razy- westchnął czarownik ujmując w palce podbródek unieruchomionego Birbiego i zaglądając mu w oczy.
- Co chcesz ze mną zrobić? - z rezygnacją w głosie zapytał więzień -Dla ciebie też jestem tylko zwierzęciem na sprzedaż? - odwrócił wzrok aby nie patrzeć w utkwione w nim niebieskie oczy.
- Nie - usłyszał zaskoczony.- Wysłuchasz mnie spokojnie?
- A mam jakiś wybór?
- Zawsze jest jakiś wybór. -uśmiechnął się jadowicie- Jak ci się wydaje, co to jest?- wyciągnął przed siebie zwój pergaminu
- Akt własności na moją osobę? - odciął złośliwie Birbi.
- Prawie, prawie, mój drogi. To glejt podpisany i opieczętowany ręką Derrena stwierdzający, że jestem posłem jadącym do Zamku Króla Krasnoludów z osobiście wybranym przez niego podarunkiem.
- Iiii...? Po co było to całe przedstawienie z piaszczurami?
- To nie było przedstawienie, przedstawienie dopiero się zacznie. Darren nie ma pojęcia co przysłał Krasnoludowi - twarz niebieskookiego wykrzywił złośliwy uśmiech.
- Nie rozumiem.
- Myśl!
- Próbuję!
- Gdzie się niby właśnie znajdujemy?
- W Zamku.
- Bogoooowie, co za tuman!
-westchnął czarownik.
- Nie musisz mnie obrażać, nie mam pojęcia o co ci chodzi! - oburzył sie Birbi.
- Jesteśmy na uroczystości na cześć króla, wielonarodowego królestwa! Aż kłębi się tu od najróżniejszych ras. ELFÓW i ORKÓW, KRASNOLUDÓW, PÓŁLUDZI, NIELUDZI i całej masy innych STWORÓW! Widziałeś ich kiedyś więcej niż tu? Jak myślisz czy oni wszyscy wiedzą jak Panicz Darren traktuje w swoim kraju podobne im istoty? Nie słyszałem też, żeby Król był zwolennikiem niewolnictwa. Ten prezent nie spodoba się ani jemu, ani wielu jego gościom - uśmiechnął się niebieskooki.
- Więc, że tak powiem, wrabiamy naszego Lorda?
- Wrabiamy? Ależ to cała ukrywana skrzętnie prawda o naszym "Dobrym Panu". Wchodzisz w ten układ? Musimy się spieszyć.
Birbi wolno skinął głową.
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: Tilien » 21 kwietnia 2007, 21:12

Na salę wypełnioną kolorowym tłumem wkroczyły nowe barwne postaci, a miejsca przy stole zapełniały się z wolna. Nikt nie zwróciłby pewnie uwagi na wysokiego jasnowłosego, młodego mężczyznę wystrojonego w atłasy i jedwabie w barwach Lorda Derrenmor toczącego wkoło dumnym wzrokiem. Nie byłoby w tym nic szczególnego gdyby nie wiedziona przez niego na łańcuchu przymocowanym do obroży inna istota, odziana jedynie w cętkowaną skórę jakiegoś egzotycznego drapieżnika. Na pierwszy rzut oka wyglądała na człowieka. Młodego mężczyznę. Szedł z ponuro spuszczoną głową, pociągany ostrymi szarpnięciami łańcucha z pasmami ciemnych włosów zakrywającymi twarz. Przez salę biesiadną przetoczył się szmer głosów, komentujących scenę. Uważniejsi obserwatorzy dostrzegli coś więcej. Tatuaż na piersi ze znakiem Lorda Derrena, ciało usiane mnóstwem świeżych jeszcze blizn, brak palca u jednej dłoni i lekko spiczaste uszy ( co mocno zbulwersowało kilkunastu obecnych na sali elfów).
Jasnowłosy poseł Krainy Puszcz jeszcze raz szarpnął łańcuchem zmuszając swego więźnia do klęknięcia przed obliczem Króla, za co został obdarzony morderczym spojrzeniem spod grzywy ciemnych włosów.
- Wasza Miłość, Pan mój Dareenmor, Lord na ziemiach Krainy Puszcz przesyła Wam Królu dar. Jeden z niewielu, jeszcze żyjących na jego ziemiach okaz ku Waszej uciesze i rozrywce. Racz rozporządzać jego życiem.
Przez tłum przetoczył się pomruk oburzenia. Jasnowłosy szarpnął za okrywającą Birbiego skórę, pozbawiając go jedynego okrycia. Oczy więźnia rzuciły błyskawice w kierunku maga, a jego usta wyszeptały bezgłośnie: "Zabiję cię za to, Clood". Kilka wyraźnie damskich twarzy wychyliło się ciekawie z tłumu.
Jasnowłosy uśmiechnął się cierpko i poruszył lekko łańcuchem dzwoniąc nim po kamieniach posadzki.
- Ruchy mój drogi- szepnął - Zaprezentuj się gościom.
Po chwili, w efekcie niezbyt przyjemnej dla oka laika przemiany, na łańcuchu trzymanym urękawicznioną ręką przechadzał się Zwierzołak o pięknym, czarnym, lśniącym futrze.
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: Tilien » 04 maja 2007, 12:19

Nie dość, że nie przywykły do takich tłumów, a w dodatku zażenowany bezczelnymi i co tu ukrywać, cokolwiek dwuznacznymi spojrzeniami co niektórych dam, niemal z wdzięcznością przyjął zamieszanie spowodowane przybyciem kolejnego gościa. Zdaje się, jakiegoś maga.
- Drogi Królu! - huknał od progu - mam dla Ciebie wyjątkowy prezent.
Mag zaczął recytować zaklęcie. Strażnikom Króla było już tego zbyt wiele. Rzucili się na niego sądząc że to zamach na Króla. Ten zerwał się próbując coś powiedzieć ale było już za późno... Mag niemal skończył recytować zaklęcie gdy jeden ze strażników złapał jego laskę. Koniec zaklecia zabrzmiał:
-"..irrelumenfixeliamcodostupiekielrobiszidioto!"
Nie zauważył jak to się stało, ale nagle na sali rozpętało się istne piekło. Z laski ku sklepieniu komnaty audiencyjnej strzeliła ogromna kula ognia i odbijając się od kamiennego sufitu rykoszetem trafiając w ścianę pognała ku ogromnemy żyrandolowi.
Bet-Hotir już miał skorzystać z nadarzającej się okazji aby odwdzięczyć się zamarłemu w bezruchu jak słup soli Cloodowi, za przeżyte właśnie upokorzenie, kiedy przez ryk płomieni dotarł do jego uszu przeraźliwy zgrzyt spod sufitu. Przypadł plackiem do podłogi oceniając odległość między sobą i jasnowłosym magiem, którego spojrzenie, ze względu na rozmiar oczu, było w tej chwili bardzo niebieskie , ale za to wyjątkowo mało inteligentne. W górze, ogromnych rozmiarów kandelabr, przejawiał coraz większą ochotę bliższego zapoznania się z zebranymi na dole gośćmi. Kiedy z potwornym zgrzytem i trzaskiem pękających ogniw rzucił się im na powitanie, Birbi uznał, że nie powinien chyba dłużej czekać i jednym skokiem znalazł się w ramionach stojącego na trasie przelotu kandelabra, niebieskookiego uosobienia zdumienia i bezmyślności. Ślizgiem przelecieli przez pół sali, zbijając parę osób z nóg, po czym koziołkując kilka razy, przeturlali się pod brzuchem centaura, a następnie z hukiem dotarli do kąta sali.
- Gggghhhhh - jęknął pod nim poturbowany niebieskooki.
- To byl glupi pomyszzl- wyseplenił Birbi, ponieważ wyrażanie ludzkich myśli z pomocą kocich narządów nigdy nie wychodziło mu najlepiej. Nic więcej nie dał rady wyseplenić, ponieważ właśnie w tym momencie dostał w pysk ogromnym połciem wędzonej polędwicy od rozpracowującej przy stole misę z mięsiwami, starszej, mało urodziwej niewiasty krasnoludzkiej.
- Naści kotku, żryj sobie na zdrowie.
Osłupiały, zerkał z niedowierzaniem na polędwicę i starszą panią, a następnie kilkoma kłapnięciami ostatecznie rozprawił się z pachnącym kąskiem. Nie to, że nie potrafił zachować się przy stole i jeść bardziej elegancko, ale był głodny i taka okazja drugi raz mogła mu się dzisiaj nie trafić. Nie liczył zbytnio na to, że zostanie potraktowany lepiej niż reszta podarowanych rzeczy, dogasająca właśnie pod przeciwległą ścianą.
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: Tilien » 12 maja 2007, 22:52

Clood poruszył się lekko i ujrzawszy nad sobą pysk z olśniewającym garniturem zębów już zaczął składać palce w znajomy znak, kiedy spostrzegł, że uniemożliwia mu to wielka łapa przygniatająca mu dłoń do podłogi. Tak na wszelki wypadek.
- Juszz po szprrrrawie. Jak ci? - z troską w głosie spytał Zwierzołak.
- Co to było?
- No pszzeprrraszzzam cie barrszzzo, ja szze na tym nie szznam.
Obaj ze zdziwieniem rozejrzeli się wokół. Po katakliźmie, który przetoczył się przed chwilą przez salę nie pozostało już praktycznie ani śladu, nie licząc kilkunastu doprowadzanych jeszcze do przytomności uczestników biesiady i mgiełki rzednącego dymu pod sufitem. Zdaje się, że był to efekt czarów odwracających, sprawcy całego tego skandalu.
Clood podniósł się szybko z podłogi i otrzepując wymięty nieco strój, szarpnął za łańcuch przysuwając ucho Zwierzołaka do swojej twarzy.
- Dzięki stary za troskę - szepnął.
- Niczz takiego szze w konczzu nie szztalo - skromnie odparł Birbi - Drobiaszzg.
- A teraz na miejsce, psie! .......znaczy chciałem powiedzieć ......bydlaku! .....też nie bardzo- miotał się zakłopotany mag, starając się sprawiać wrażenie, że panuje nad sytuacją.
Powędrowali z powrotem pod stertę z darami dla króla.
- Wiesz czzo? Szzmienilem szzdanie - zagadał Zwierzołak- zalatw mi czoszz do szzarrrcia, albo jakieszz luczzkie ciuchhy- wysyczał łakomie spoglądając na smakowicie koński zad mijanego właśnie centaura - Nie mogę zbyt dlugo trrrwacz w tej posztaci, roszumieszz, bo szzrrrobi szze szztraszzna chrrryja. Glodny jeszztem.
Wrócił już do swojej....prawie ludzkiej postaci. Przycupnął na pierwszej lepszej skrzyni pod ścianą, tymczasowo owinięty płaszczem Clooda, cierpliwie czekając na rozwój wypadków. Co jakiś czas w pobliżu przechadzało się kilku strażników pilnujących podarków i nie dopuszczających do nich co bardziej ciekawskich gości. Jakieś życzliwe szpiczastouche stworzenie podeszło z miską jakiegoś jadła i pokazując je strażnikowi wskazało go palcem. Ślinka napłynęła mu do ust. Z niepokojem obserwował, co postanowi żołdak.
Strażnik wyrwał miskę z rąk drobnej postaci i ku oburzeniu Birbiego zaczął w niej gmerać grubymi paluchami. Przegląd zawartości wypadł widocznie pomyślnie, bo miska przywędrowała do niego na koślawych, grubych nogach i została mu wepchnięta w ręce z zachęcającym chrząknięciem. Z wahaniem spojrzał na ćwiartkę okrągłego chleba i kawał mięsa w gęstym sosie.
- Ciekawe czego tu szukał ten geniusz na krzywych nogach? - burknął do siebie.
Głód zwyciężył. Skończył jeść w samą porę. Kiedy podniósł wzrok, zobaczył wracającego szybkim krokiem niebieskookiego ze swoim przyodziewkiem pod pachą i dzbanem w ręku. Strażnik powtórzył procedurę i przepuścił Clooda zamieniwszy z nim w międzyczasie kilka słów.
Birbi z westchnieniem ulgi wciągał spodnie, koszulę i długie buty z miękkiej skóry.
- Dostałem ultimatum z nakazem zdjęcia ci łańcuchów. - powiedział Clood mrugnąwszy porozumiewawczo.
- Ooo! A dlaczego nie zrobili tego strażnicy?
- Bo nie mają klucza - wzruszył ramionami niebieskooki i pomajstrował przy szyi Birbiego. Obroża szczęknęła i spadła z brzękiem na ziemię. - No, mój drogi! Jesteś od teraz wolnym Nieludziem.
- Tia! Bez grosza przy duszy.
- Spokojnie! Póki trwa przyjęcie nie masz się o co martwić.
- Teoretycznie nie - przyznał z pewnym powątpiewaniem Birbi
- Chodź. Pogadamy przy stole.
Niecodziennie Zwierzołakowi z Darren zdarzało się ucztować przy królewskich stołach. Można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że wcale. Birbi więc nie miał zamiaru rezygnować z nadarzającej się gradki w postaci dóbr wszelakich stojących przed nim w zasięgu ręki.
W tenże oto sposób Birbi Bet-Hotir stał się wolnym obywatelem cywilizowanego królestwa.
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36




Wróć do Trochę kultury

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości

cron