Na sarkoidozę choruje prawdopodobnie ponad dwa lata. No prawie trzy z tym że ostateczna diagnoza została postawiona pod koniec lutego ubiegłego roku. Ponad dwa lata temu pobrano ode mnie wycinek węzłów chłonnych. Niestety wyniki badań nigdy do mnie nie dotarły. w międzyczasie byłam leczona na depresję i tężyczkę utajoną. Dostawałam silne psyhotropy. a Niestety w pewnym momencie przestały działać a mój stan się pogarsza. Miałam m.in. zaniki pamięci, ataki podobne do padaczkowych, bardzo dużo piłam i często byłam w łazience. mnóstwo wody się we mnie zatrzymało. W ubiegłym roku udało się mnie przekonać do rezonansu głowy..... Od tego dnia zaczęła się moja podróż po szpitalach, Płocka, Banacha i Sobieskiego. Wykryto u mnie ze sarkoidoza przeniosła się na mózg, który był prawie cały zainfekowany. Ale to nic, zaaplikowano mi 80mg encortonu i milion innych leków. Cała nazwa mojego schorzenia to sarkoidoza to wielonarządowa z zajęciem ośrodkowego układu nerwowego.
Minął rok i w planach miałam powrót do pracy. Niestety okazało się ze leki nie działają na chorobsko. Wszystko się zatrzymało, a chwilami mam wrażenie że znów robi się źle..... No nic lekarze uznali ze jedyny ratunek w lekkiej chemii...