Nietypowe rozpoznanie sarkoidozy
: 23 stycznia 2018, 14:27
Witajcie kochani.
Moja historia z sarkoidozą zaczęła się z humorem. Był sobie zwykły kaszel. Kaszel jak kaszel bagatelizowałem go ale jak nie przechodził pół roku postanowiłem odwiedzić internistę niech da jakiś syrop i po kłopocie. Dodam, że nie lubię chodzić do lekarzy bo zawsze coś znajdą. Lekarz popytał mnie trochę i dał skierowanie na RTG płuc. Pojechałem do pracowni i zrobiłem zdjęcie. Jak zwykle następnego dnia pojechałem do pracy. Koło południa telefon od żony "natychmiast wracaj do domu, jak najszybciej musisz stawić się u lekarza, bo RTG wyszło bardzo zle". Ścięło mnie z nóg że o mało z dachu nie spadłem (mam pracę na wysokości). W międzyczasie żona załatwiła skierowanie do szpitala, miałem stawić się w trybie pilnym. Na izbie przyjęć oddziału pulmonologicznego pani doktor oglądała zdjęcie, zrobiła wywiad i postawiła wstępną diagnozę. Dziwna, bliżej mi nie znana nazwa choroby. Korzystając z chwili, że lekarz wypełniała jakieś papiery szybko wrzuciłem w telefon hasło "sarkoptoza", bo tak zrozumiałem nazwę choroby. Czytam, czytam i nie rozumiem. Świerzb u psów i kotów? Nieśmiało podnoszę głowę i pytam "pani doktor czy to znaczy że w płucach mam psi świerzb?" Oczywiście cały personel wybuchł śmiechem i skorygowano mnie. Nie. To sarkoidoza. Resztę to już pewno znacie z autopsji. Badania, badania itd.
Moja historia z sarkoidozą zaczęła się z humorem. Był sobie zwykły kaszel. Kaszel jak kaszel bagatelizowałem go ale jak nie przechodził pół roku postanowiłem odwiedzić internistę niech da jakiś syrop i po kłopocie. Dodam, że nie lubię chodzić do lekarzy bo zawsze coś znajdą. Lekarz popytał mnie trochę i dał skierowanie na RTG płuc. Pojechałem do pracowni i zrobiłem zdjęcie. Jak zwykle następnego dnia pojechałem do pracy. Koło południa telefon od żony "natychmiast wracaj do domu, jak najszybciej musisz stawić się u lekarza, bo RTG wyszło bardzo zle". Ścięło mnie z nóg że o mało z dachu nie spadłem (mam pracę na wysokości). W międzyczasie żona załatwiła skierowanie do szpitala, miałem stawić się w trybie pilnym. Na izbie przyjęć oddziału pulmonologicznego pani doktor oglądała zdjęcie, zrobiła wywiad i postawiła wstępną diagnozę. Dziwna, bliżej mi nie znana nazwa choroby. Korzystając z chwili, że lekarz wypełniała jakieś papiery szybko wrzuciłem w telefon hasło "sarkoptoza", bo tak zrozumiałem nazwę choroby. Czytam, czytam i nie rozumiem. Świerzb u psów i kotów? Nieśmiało podnoszę głowę i pytam "pani doktor czy to znaczy że w płucach mam psi świerzb?" Oczywiście cały personel wybuchł śmiechem i skorygowano mnie. Nie. To sarkoidoza. Resztę to już pewno znacie z autopsji. Badania, badania itd.