Witam, nazywam sie Jacek no i najpewniej jestem chory na sarkoidoze.
Wlasnie wypisali mnie ze szpitala, mialem bronchoskopie spirometrie TK i jeszcze jakies inne. Diagnoza - sarkoidoza . Jeszcze nie mam wszystkich wynikow w szczegolnosci z pobranych probek i TK wiec jakas nadzieja (łatwo) wyleczalnej choroby jest.
Od kilku lat mam ciezki i głośny oddech, bardzo szybko się męcze, i mam jakis taki dziwny kaszel. Te moje ciezkie oddychanie zwalalem na swoja posture - jestem wielki jak cholera 183cm/123 kilo. Czesto jak oddycham inni slysza mój oddech. Ostatnio, jednego dnia 3 osoby w krotkich odstepach czasu mi zwrocily uwage czy nie jestem chory na jakies zapalenie oskrzeli bo bardzo ciezko oddycham. Ja czuje sie zdrowym, zadnej goraczki, zadnych objawow chorobska nic ponad to co od co najmniej 3 lat mam nie obserwuje. No coz czas do lekarza w tej sytuacji. Pani doktor wyslala mnie do pulmonologa, nawet udało mi się szybko - podobno mialem czekac około miesiaca okazalo sie ze jeszcze tego samego dnia. Pani pulmonolog po osluchaniu mnie i wywiadzie postawiła wstepna diagnoze - przewlekły bronchit, dostalem leki wziewne (nawet fajne te opakowania - dyski - wygodne no i takie jakies nowoczesne) i skierowanie na rtg.
Zdjęcie RTG zrobiłem w szpitalu, wg Pani doktor mają tam bardzo dobry cyfrowy aparat do tego wiec nie szukałem gdzie indziej. (szpital w katowicach na raciborskiej). Pani doktor (która okazala sie byc ordynatorem oddziału pulmonologii) po obejrzeniu zdjecia powiedziala mi ze jestem chory na sarkoidoze, ze to taka choroba wezlow chlonnych i ze mam sie nie martwic ale do szpitala musze zostac przyjety. Spirometrie ktora mialem zrobic przeniosla mi na czas pobytu na oddziale. Termin ustaliła mi za 2 dni. Oczywiscie nazwy nie zapamietalem, dopiero jak na googlach sobie wrzucilem choroby pluc odnalazlem i sie jej przeraziłem.
Szpital. Przygotowałem sie - mialem 2 dni do czasu przyjęcia, oczytałem się o sarkoidozie i poszedłem. Okazało sie że moja Pani doktor jest ordynatorem pulmonologii, miło. Badania to spirometria, (pani wykonująca badanie kazala mi kilka razy powtarzac ze robie zle), bronchoskopia i tomografia komputerowa. Bronchoskopia - wiem co to i nie bałem sie do czasu jak na wyścigi wszyscy zaczeli mnie uspokajać, że to nic strasznego. Jak piąta osoba mi o tym mowiła ze mam sie nie bać ze to banalne prawie bezbolesne badanie zacząłem sie obawiać. Na szczęscie lekarz który mi to robił był prawdziwym profesjonalistą. Nie bolało prawie nic, nieprzyjemnie oczywiscie było no bo jak może być przyjemnie z taką rurą w środku. Jedynie co mnie zdziwiło to to że nie byli przygotowani na to że jak wyjmą rurę to poleci ze mnie coś a'la wymioty, wiec to chyba nie bylo normalne. Badanie więć przeszło mi calkiem calkiem ok. Potem zrobiono mi tomografie komputerową, bez kontrastu i z kontrastem. TEraz czekam na wyniki, mają być przed świętami, ale nie łudzę się że to coś innego. Po zdjęciach rtg klatki, które wg kilku lekarzy są oczywiste ciezko miec inne zdanie.
Juz wiem przynajmniej skad u mnie sie wzial ostatnio leń, Od kilku lat nic mi sie nie chce. Pracuje u siebie wiec nie mam problemu z tym ze ktos mnie pilnuje i kaze pracowac, ale sam to zauwazylem i zaczalem sie zastanawiac o co chodzi. Probowalem roznych rzeczy, nawet takie tabletki z wyciagiem czosnku "aktiw" oczywiscie nic nie pomogly. Teraz sobie zdaje sprawe ze to zmeczenie nawet po wstaniu i przespaniu calej nocy to wlasnie sarkoidoza . Pewnie i moja nadwaga ma tez cos z tym wspolnego. Czekam na ostatnie wyniki badań i w miedzyczasie poczytam sobie to forum. pozdrawiam Was wszystkim jacek