Strona 2 z 2

Post: 09 stycznia 2011, 18:34
autor: anek
Dziękuję wszystkim.

Trochę się pozbierałam do kupy tzn. na tyle, że w ciągu dnia zajmuję się bieżącymi sprawami i nie rozklejam co krok, wieczorami gorzej...
Przytłaczają mnie jeszcze przeróżne formalności.
Razem z synkiem, który mi pokazuje radość życia idziemy dalej...

Post: 10 stycznia 2011, 11:32
autor: Renata
Aniu, wiem że to jeszcze za wcześnie, ale może za pól roku mogłabyś opisać jak przebiegała choroba Twojego męża. Jak pewnie wiesz, założyliśmy stowarzyszenie, które ma nam samym pomóc zainteresować środowisko medycznego nasza chorobą. Chcielibyśmy, by były badania nad sarkoidozą, które umożliwiłyby pomóc nam w większym stopniu, niż to jest obecnie. Sądzę, że w przypadku Twojego męża, diognoza była za późno i złe leczenie było przyczyną tak zaawansowanego przebiegu choroby. To jest temat na porzyszłość, ale jak udałoby się nam zrobić konferencję o sarkoidozie w tym roku, to myślę, że przydałoby się na niej poruszyć przypadek Twojego męża, jako przykład, że nie należy lekceważyć tej choroby, chociaż w większości przypadków jest traktowana jako niegroźna.

Post: 12 stycznia 2011, 12:36
autor: anek
Renato, oczywiście, postaram się pogrzebać w papierach.
Napisz mi na priv jakie informacje są najistotniejsze, żeby to pisanie miało sens.

Post: 15 stycznia 2011, 20:26
autor: Gemini
Witaj Aniu najserdeczniejsze wyrazy współczucia i dużo siły na przyszłość