Sarkoidoza dopadła mnie w 1996r. trzy miesiące po tym, jak urodziłam pierwszą córeczkę. Guzki na rękach i nogach 40 stopniowa gorączka i coraz większy strach, bo przez 2 tygodnie, mimo licznych wizyt u lekarzy różnych specjalizacji, nikt nie postawił diagnozy. Do tego jeszcze silna anemia i pękające naczynka - zwłaszcza na nogach(były sino- brunatne).
W końcu szpital encorton i po roku wróciłam do jako-takiej formy.
Teraz jest względnie, ale każda infekcja przebiega bardzo długo, często męczą mnie napady kaszlu, szybko męczę się, walczę z uciążliwą sennością. No i zbieram się na odwagę, by wybrać się do lekarza - nie badałam się już dawno.
Wszystkich mocno pozdrawiam - nie myślałam, że jest nas aż tak dużo.