O śląsku, zagłębiu, wygwizdowie i przywiązaniu do ziemii

czyli luźne rozmowy przy kawie

Postautor: Renata » 12 czerwca 2007, 08:50

No, przede wszystkim jak mówię będąc katoliczką, może rzeczywiście nie zetknęłam się z ostracyzmem związanym z wiarą. Oczywiście wszędzie znajdą się ludzie, którzy są nietolerancyjni i to nie tylko w stosunku do wiary. Jedno mnie zastanawia, w końcu protestancyzm jest religią chrześcijańską, więc doprawdy dziwi mnie że mogło Was to spotkać. Oczywiście nie powinno mieć to miejsca w przypadku obojętnie jakiego wyznania, czy bezwyznawania, no smutne fakt. Ja pamiętam ze szkoły podstawowej w klasie mieliśmy jedną dziewczynkę ewangieliczkę i nie było problemu, w szkole średniej już nikt nie zwracał uwagi kto wierzy w cokolwiek lub nie wierzy w ogóle, a byli wśród nas ateiści lub może bardziej agnostycy. Dlatego naprawdę nie mam takich doświadczeń, ale jak powiadam też mam mniejszą szansę mieć.
Renia
"Odwaga nie jest przeciwieństwem strachu, lecz jego przezwyciężeniem"
Karol Bunsch
Awatar użytkownika
Renata
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 832
Rejestracja: 15 października 2006, 22:56
Lokalizacja: Śląsk


Postautor: Tilien » 12 czerwca 2007, 11:15

Powiedziałam sobie, ze nie będę sie odzywać, ale w końcu nie wytrzymałam i skapitulowałam. :roll: :D

Przytoczę, Kasiu żeby nie trzeba było szukać. :wink:

"Właśnie za sprawą tej życzliwości niezasłużonej zostaliście wybawieni przez wiarę; i nie stało się to dzięki wam — jest to dar Boży. Bynajmniej nie dzięki uczynkom, żeby nikt nie miał podstaw do chełpienia się. Jesteśmy bowiem jego dziełem, stworzeni w jedności z Chrystusem Jezusem do dobrych uczynków, które Bóg zawczasu przygotował, abyśmy w nich chodzili."
I tu się z Wami zgadzam. Ja też na podstawie studiowania Pisma Św. doszłam do wniosku, że możliwość zbawienia jest wynikiem niezasłużonej życzliwości i w żaden sposób nie można sobie na nie zapracować. Jest łaską i Bóg udziela jej komu chce na podstawie sądu dokonywanego przez Jezusa na podstawie z kolei naszej wiary ORAZ uczynków.
Bo jak mówi Jakub (2:26) "jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa."
Wcześniej trochę pisze, żeby to obrazowo uprzytomnić:
"Jaki z tego pożytek, bracia moi, jeśli ktoś mówi, że ma wiarę, ale nie ma uczynków? Czyż ta wiara może go wybawić? Jeżeli brat lub siostra są nadzy i nie mają dość pokarmu na dany dzień, a ktoś z was mówi im: „Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i dobrze najedzcie”, ale nie dajecie im tego, co konieczne dla ciała, to jaki z tego pożytek? Tak też wiara, jeśli nie ma uczynków, sama w sobie jest martwa.
Niemniej jednak ktoś powie: „Ty masz wiarę, a ja mam uczynki. Pokaż mi swą wiarę bez uczynków, a ja pokażę ci wiarę poprzez moje uczynki”. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Czynisz bardzo dobrze. Jednakże i demony wierzą, a dygoczą. Ale czy chciałbyś wiedzieć, o pusty człowiecze, że wiara bez uczynków jest bezczynna?"
(Jakuba 2:14-20)

Jezus będąc na ziemi powiedział jakie będą kryteria jego sądów.
„Nie każdy, kto do mnie mówi: ‚Panie, Panie’, wejdzie do królestwa niebios, lecz tylko ten, kto wykonuje wolę mego Ojca, który jest w niebiosach. Wielu mi powie w owym dniu: ‚Panie, Panie, czyśmy w twoim imieniu nie prorokowali i w twoim imieniu nie wypędzali demonów, i w twoim imieniu nie dokonywali wielu potężnych dzieł?’ Ale ja wtedy im wyznam: Nigdy was nie znałem! Odstąpcie ode mnie, czyniciele bezprawia." (Ew. wg. Mat. 7:21-23)
Tu więc jest zadanie dla nas, aby na podstawie sprawiedliwych wymagań Bożych podanych w Jego Słowie zbadać swoją wiarę i uczynki, czy są zgodne z Jego wolą, aby czasem Sędzia nie uznał nas za "czynicieli bezprawia" mimo, że wierzyliśmy w Chrystusa i spełnialiśmy uczynki dobre według naszej oceny, ale nie według mierników bożych.
"Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana." (Efez. 5:17)
"To znaczy życie wieczne: ich poznawanie ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz tego, któregoś posłał, Jezusa Chrystusa." (Ew.Jana 17:3)
Tyle mogę dodać jeśli chodzi o moje poglądy w kwestiach wiary i religii. :D

Dodane po 1 godzinach 26 minutach:

Jeśli chodzi o szkolne doświadczenia, to wszystko dopiero przede mną. Moje małe dopiero pójdzie do przedszkola. Podejrzewam, że wszystko będzie zależeć od tego na jakich ludzi trafi.
Ja sama nie mam większych problemów z tym, że jestem innowiercą. Jakoś tak wypracowałam sobie sposoby na kontakty z, między innymi, katolikami różnego rodzaju i natężenia. Najfajniej to w pracy wygląda. Ci, którzy kiedyś "czepiali się" zostali już oswojeni i staram się ich nie rozdrażniać. Skoro sobie nie życzą, to nie rozmawiam z nimi o tym co nas dzieli. Chociaż czasem sami mnie zagadują jak to niektóre sprawy intrygujące ich od czasu do czasu wyglądają w moim wyznaniu. Koegzystujemy ze sobą w pokoju zgodzie. :lol:
Fakt, że zdarzają mi się czasem drobne przykrości, ale kto się z nimi nie spotyka. Dziś mamy już troszkę większą tolerancję, niż jeszcze paręnaście lat temu. Co by nie przechwalić. Nie wiadomo co będzie jutro. :wink:
Obrazek......nie panikuj!
Awatar użytkownika
Tilien
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 727
Rejestracja: 16 października 2006, 17:36


Postautor: Robert » 12 czerwca 2007, 20:52

Ja nie mam takich problemów. W pracy nie wchodzę na tematy religii, chyba, że wiem, że ktoś ma podobne poglądy.
Chłopcy w szkole nie są szykanowani, może dla tego, że nie są katolikami, ale też nie przynależą do żadnego innego kościoła.
Kiedyś zapytany w pracy o komunie powiedziałem, ze będą mieli za rok. Następnego roku zapytany o to samo, powiedziałem, ze już mieli ;)

Na temat biblii mam odrębny pogląd.

Minęło 18 lat jak mamy w Polsce wolność. Zobaczcie ile rzeczy się zatarło, jakie zamieszanie jest z aktami IPN. Ledwie 18 lat minęło a są duże kłopoty z odtworzeniem rzeczywistych faktów. Biblia ma lat 2 tysiące...

Przez ten okres przechodziła przez różne ręce, była postrachem ludu w rękach kapłanów. Tylko oni umieli czytać co w niej napisane i wykorzystywali to.
Wieśniak w XV wieku nie miał możliwości nauki czytania, to musiał wierzyć w to co kapłan z Biblii wyczytał. Musiał dosłownie, bo gdyby jego słów nie chciał usłuchać to skończyłby źle.
Za innowierstwo była egzekucja, w imię Boga zresztą.
Skad wiedzieć, że Biblia przetrwała te wszystkie stulecia w stanie nie zmienionym?
Ja jestem wręcz pewien, że w Tamtych czasach, kiedy kościół miał niepisaną władzę, dopasowywano niektóre szczegóły do własnych potrzeb. A że był to okres bardo długi, to mam spore wątpliwości...

Wolę żyć w zgodzie ze swoim sumieniem i nie krzywdzić drugiego. To mi wystarczy.
Wiem że nic nie wiem
Awatar użytkownika
Robert
Dyrektor
 
Posty: 3907
Rejestracja: 12 października 2006, 20:38
Lokalizacja: Dolny Śląsk


Postautor: Ula » 12 czerwca 2007, 22:55

Robercie masz rację,że były czasy w których ciemny motłoch był straszony przez kościół Bogiem,szatanem,że przez tysiąclecia dodano do "wiary" wiele elementów,które z czasem stały się kanonami,zaprzestano czytać Biblię w kościołach zeby lud nie dowiedział się prawdy tylko dalej "kupował" zbawienie. Niestety do tej pory to pokutuje w narodach.
W Biblii są fragmenty niezrozumiałe dla mnie,które wydawać by się mogły pozbawione sensu logiki,ale nie roztrząsam tego, dla mnie najważniejszą prawdą jest to ze Jezus był i umarł za mnie na krzyżu abym dzięki Niemu,a nie ludzkim pośrednikom miała zbawienie.Ale to nie temat na to forum.
Jeszcze jedno; Biblię pisali ludzie, każde wydanie,każdy przekład jest odrobinę inny od poprzedniego. To są drobne różnice, istotne sprawy nie zmieniły się.
A dla Ciebie moje uznanie,że otwarcie potrafisz stanąć w opozycji
ula


...Po prawdziwej rozpaczy przychodzi zwykle prawdziwa radość...
Awatar użytkownika
Ula
Lubi pisać
Lubi pisać
 
Posty: 220
Rejestracja: 29 kwietnia 2007, 23:04
Lokalizacja: Osnabruck Niemcy


Poprzednia


Wróć do Pogaduszki

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości

cron