Nie jestem.
Znam wiele osób, które namiętnie czytają. Fakt, trzeba się postarać, żeby wysupłac trochę czasu, ale jakoś te szare komórki powinno się od czasu do czasu rozruszać. Gapienie się w ekran to mało rozwijające zajęcie, choć nie powiem lubię czasem obejrzeć dobry film. Miałam w życiu taki "okres telewizyjny", bo po prostu nie miałam siły na nic innego oprócz bezmyślnego gapienia się albo spania. Stwierdziłam, że powoli zamieniam się w warzywo i zafundowałam sobie odwyk.
Teraz powoli wchodzę z powrotem na właściwe obroty.
Gorzej jest z czytaniem literatury obowiązkowej. Tu mam jeszcze zaległości, bo oczywiście wybieram najpierw to, przy czym się odprężam, a nie to, przy czym trzeba trochę pogłówkować.
Ale uważam, że i tak już COŚ osiągnęłam.