autor: Robert » 03 kwietnia 2009, 21:53
Basiu, dała byś radę. Szpital to nie tylko łóżko, lekarze, badania.
Ja zacząłem w lipcu, ponad tydzień w miejscowym szpitalu gruźliczym, we wrześniu powtórka badań już we Wrocławiu, a potem zaglądałem tam prawie co miesiąc, aż do wiosny, czyli przez trzy kwartały.
Badania rano, do południa, czasem jakaś kroplówka z potasem (no to była mordęga), ale poza tym spędzałem czas z innymi, poznałem ciekawe ludzkie historie. W czasie kolejnych pobytów spotykałem nawet tych samych znajomych.
Najbardziej dokuczała mi senność i nuda, jak nie było z kim pogadać.
Na przekór wszystkiemu, najweselej było na chirurgii.
Wiem że nic nie wiem