ta choroba jest jak morze: przypływy i odpływy, jednego dnia lepiej, drugiego gorzej, raz się cofa a drugi do przodu, ja też nigdy nie usłyszałem od lekarza pewnej deklaracji: panie za tydzień czy dwa będzie lepiej, raczej pożyjemy zobaczymy. To raczej jest przykre dla mnie, jako dla pacjenta, wolałbym jasnej i przejrzystej otuchy! A tu loteria, szóstka pada sporadycznie a częściej tylko trzy trafienia...
Myślę, cały czas nad tym tematem, wiem, że szpital w Leśnej Górze jest tylko jeden i to jeszcze taki bardzo odległy, ale co chciałem, dziś odwiedził mnie mój przyjaciel Krzysztof i powiedział, że już czas abym mówił nie na co jestem chory, tylko co mam zdrowe i za to podziękował Bogu, że można czuć się zdrowym, będąc chorym...