Hej,
Siedze i mysle I zastanowila mnie taka kwestia, ktora niejako dotyczy rowniez mojej osoby. Sarkoidoza dosc scisle wiaze sie z praca ukladu odpornosciowego, a raczej z jego zaburzeniami, bo dotyczy po czesci nadprodukcji przeciwcial odpornosciowych i problemow z ich pozniejszym usuwaniem (Nobel dla tego, kto wymysli, jak sterowac apoptoza komorek ). Od dluzszego juz czasu nie choruje, katar mam najwyzej dwa dni, goraczke mialem jakies 2 lata temu i to glownie z przyczyny prawie tygodnia bez snu, niz jakiejs powazniejszej infekcji - a na kontakt z patogenami narazony jestem caly czas - w domu przedszkolak, a poza tym regularne przebywanie w szpitalach z moja Zonka... Nadczynnosc ukladu odpornosciowego w jakis sposob tlumaczylaby te "niezniszczalnosc". Teoretycznie stres, ktory mi towarzyszy od blisko roku, powinien mi "zalatwic" odpornosc, a jest wprost przeciwnie... Przyznaje, ze czasami posilkuje sie "wspomagaczami" w stylu Cerutinu lub ekstraktu z czosnku, naturalnie w okresie grypowym. I obecnie zastanawia mnie, czy takim wspomaganiem czlowiek taki jak ja, przypadkiem nie robi sobie wiekszej szkody? Stymulacja moze pobudzac uklad odpornosciowy, co moze prowadzic do nasilenia sie objawow choroby...
Macie jakies doswiadczenia na tym polu?
Pozdrowki
Rafael
Edit: Fajny ten nowy layout