Pracuje się

Sarko a aktywność zawodowa

Postautor: Robert » 29 października 2007, 17:20

Nie chodziło mi o to, że jak dobrze się czujemy, to możemy pracować.
Miałem na myśli rzecz odwrotną.
Jeżeli w pracy czujemy nasilenie objawów typu kaszel, to znak że należy coś zmienić. Nie ma znaczenia czy pogorszenie powodują spaliny, czy stres, jeżeli skutek jaki wywołują jest taki sam.
Wiem że nic nie wiem
Awatar użytkownika
Robert
Dyrektor
 
Posty: 3907
Rejestracja: 12 października 2006, 20:38
Lokalizacja: Dolny Śląsk


Postautor: Anuta » 30 października 2007, 17:46

Zanim zachorowałam, przeprowadzałam sama prace konserwacyjne w domu, tzn. malowanie stolarki, ogrodzenia itp. Stosowałam (czytaj: wdychałam) farby ftalowe, nitro, poliuretanowe, chlorokuczukowe :? Oczywiście między robotami miałam przeważnie kilkumiesięczne przerwy. Ciekawe czy wpłynęło to na późniejszy stan moich płuc.
Teraz zżymam się na widok rdzy na furtce i innych odprysków. Mój pan nie wyrabia się, a duże dzieci mają swoje ważniejsze sprawy. :?
A może będąc na świeżym powietrzu, można by trochę malnąć? :roll:
Anuta
Lubi pisać
Lubi pisać
 
Posty: 279
Rejestracja: 14 lutego 2007, 17:37
Lokalizacja: łódzkie


Postautor: tedy » 19 listopada 2007, 20:01

.
Ostatnio zmieniony 18 października 2009, 15:18 przez tedy, łącznie zmieniany 2 razy
tedy
tedy
Rozgląda się
Rozgląda się
 
Posty: 18
Rejestracja: 10 listopada 2007, 20:13


Postautor: agga » 19 listopada 2007, 21:34

Witaj.
Moja choroba w pracy wywołała różne reakcje - od przerażenia (co to za diabelstwo??) do skrajnego współczucia i wysyłania mnie na natychmiastową rentę :)
Chorowałam prawie pól roku i rozważałam razem z lekarką staranie się o świadczenie rehabilitacyjne, zwyciężyła jednak u mnie niechęć do "siedzenia" w domu, źle się czułam psychicznie nie chodząc do pracy; to chyba jednak nie moje przeznaczenie być tzw. gospodynią domową :twisted:
Tak więc wróciłam do pracy dość niespodziewanie - dla siebie jak i pracodawcy. Nie miałam żadnych problemów z powrotem, nikt mi nie robił na złość ani nie zamierzał zwalniać, o ile nie byłoby to konieczne.
Pracuję w dość specyficznym środowisku, jestem narażona prawie nieustannie na różnego rodzaju infekcje, choroby zakaźne ( w tym HIV i gruźlica ), skórne itp, itd ; ale na dobrą sprawę każdą z tych chorób ( oprócz wiadomej) mogę "załapać" w markecie czy w tramwaju, więc mam nadzieję - dam radę.
Trochę się boję, czy nie będę miała kłopotów ze sprawnością fizyczną, bo jakaś taka "słabowita" ;) się zrobiłam, nadal dość szybko się męczę, nękają mnie bóle stawów, kaszel itp. sarkoprzyjemności, ale jestem dobrej myśli.
Pozdrawiam wszystkich pracujących i zasłużenie odpoczywających !!!
Ależ ze mnie Coś Strasznego! Trochę tego, ciut owego ; troszkę siakie, ciut owakie, nieco inne całkiem takie. Nie za duże, nie za małe, Coś Strasznego Doskonałe!!!
agga
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 691
Rejestracja: 13 czerwca 2007, 21:07
Lokalizacja: Podlasie


Postautor: Mary » 20 listopada 2007, 13:54

Mnie sarko zaatakowała, gdy niezwykle ambitnie :) od 1,5 roku pracowałam w amerykańskiej firmie. Przy trójce małych dziecii i niezwykle stresującej pracy - mój organizm powiedział dość - tak to widzę. Wówczas zaczęły mi się i inne problemy zdrowotne... Na szczęście wyłączenie z dnia na dzień "na dobre" na jakieś dwa miesiące z obowiązków służbowych wyszło mi na dobre. :D Moim dzieciom też :) Mogę powiedzieć, że pozwoliło mi podjąć bez wahania decyzję o odejściu z tej pracy. Wyleczyło mnie z robienia tzw. "kariery". Ponieważ mogłam wrócić jeszcze na urlop macierzyński do spokojniejszej, poprzedniej pracy - to skorzystałam z tego wariantu. Po urlopie udało mi się wrócić do pracy, tyle, że nieporównywalnie mniej stresującej. Pracuję sobie spokojnie już 6 lat, a moja choroba nie stanowi dla nikogo problemu, tylko muszę mieć przygotowane warianty postępowania w razie nieobecności (szczególnie dłuższej).
Pozdrawiam wszystkich, szczególnie tych, którzy muszą przepraszać, że chorują :wink:
Marysia
"...rzeczy trudne to te, które robi się dziś, a niemożliwe to te, które zrobi się jutro"
Awatar użytkownika
Mary
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 585
Rejestracja: 17 października 2006, 20:52
Lokalizacja: Warszawa


Postautor: Renata » 20 listopada 2007, 18:00

U mnie podobnie choroba odezwała się, a może inaczej rozpoczęła się jak miałam 16 godzin zajętych zawodowo, a w te osiem na odpoczynek to się zastanawiałam, czy wszystkie nici pochwytane. Pracowałam na dwóch półetatach (jedna to z niemieckim właścicielem) miałam swoją działalność gospodarczą, gdzie ciągnęłam trzy rodzaje tematów. Czułam jak praca z Niemcem a raczej z jego nieciekawą Polską pełnomocniczką mnie wykańcza i zrezygnowałam sama, no i szukałam czegoś w zamian, oczywiście denerwując się że potrzebuję pieniędzy ( remontowaliśmy kupiony stary dom). Jak znalazłam to za 2 miesiące wylądowałam z sarko, a właściwie w opinii lekarzy z gruźlicą w szpitalu. To co znalazłam nowego, wydawało mi sie dość optymalne i właściciel bardzo pragmatyczny uznał, że można we mnie zainwestować nawet jak jestem na zwolnieniu i przywioził mi kompa do domu, albo mnie woził do firmy. Tak było przez 8 miesięcy z czego byłam 5 razy w szpitalu, no bo z gruźlicy okazała się sarko, potem operacja w innym temacie. W tym czasie , to był 1998 rok dostałam wypowiedzenie z tego równoległego półetatu i tak już zostało. Postanowiłam pracować spokojniej, na tyle na ile mi organizm pozwala. W firmie w której zaczęłam pracować na początku choroby jestem do dziś. Jest różnie, jak to w życiu, jestem wdzięczna właścicielowi, że był wyrozumiały i to jest powód, że czasami spuszczam zasłonę gdy mi się coś nie podoba. Teraz też jestem już przeszło miesiąc na zwolnieniu, po kolejnej operacji, przywieźli mi laptopa i dokumenty i dziergam w domu. Mogłabym jeszcze być miesiąc na L4, ale sądzę że dam rady już jeździć i staram się też być lojalna, bo to się w sumie opłaca. :D
Renia
"Odwaga nie jest przeciwieństwem strachu, lecz jego przezwyciężeniem"
Karol Bunsch
Awatar użytkownika
Renata
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 832
Rejestracja: 15 października 2006, 22:56
Lokalizacja: Śląsk


Postautor: Jurek » 21 listopada 2007, 22:37

Mnie sarko zaskoczyła w dość dobrym momencie życia, to znaczy firma , którą prowadzimy razem z żoną miała już drugi rok i zarabiała na siebie. Tak, że mogłem nie marwić się o chleb.
Obecnie prowadzę drugą działalność, biuro kredytowe.
Zdażyło mi się już że byłem w szpitalu i prosiłem o przepustkę bo musiałem , jechać podpisać umowy dla Klienta, nie myślcie, że jestem zachłanny poprostu przy bardziej skomplikowanych kredytach trochę to trwa a nie lubię zawodzić ludzi którzy mi ufają. :)
Wydajność, widzę ogromną różnicę, między zapałem i wytrwałością do pracy na początku sarko a teraz, objawia się to w czasie pracy i braku regeneracji po wysiłku na drugi dzień.

Do wiosny muszę się zregenerować bo mam przed sobą prace remontowe w domu i "zagrodzie" :)

Dam radę bo chcę
Każdy ma inną drogę nawet jeśli idzie tą samą drogą co inni,
to idzie we własnych butach i czasem ma tam kamyk.
Awatar użytkownika
Jurek
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 2158
Rejestracja: 07 lipca 2007, 16:24
Lokalizacja: opolskie


Postautor: katarzynajas » 22 listopada 2007, 12:04

ja przez sarko na pół roku w pracy byłam wszystkiego ze 30 dni.Jak na razie wszyscy sa wyrozumiali ale teraz nie siedzę po godzinach, nie przemęczam sie i w ogóle uwazam na siebie:)
katarzynajas
Lubi pisać
Lubi pisać
 
Posty: 129
Rejestracja: 19 października 2007, 08:46
Lokalizacja: warszawa


Postautor: Anuta » 22 listopada 2007, 20:51

Kasiu, nie strasz mnie. Ja muszę pracować! Do tej pory na zwolnieniu byłam tylko 3 tygodnie na pobyt w szpitalu na badaniach. Mam sarko II, guzki na obu płucach, nie przeszkadza mi to jednak latać w pracy jak pershing :-)
Anuta
Lubi pisać
Lubi pisać
 
Posty: 279
Rejestracja: 14 lutego 2007, 17:37
Lokalizacja: łódzkie


Postautor: katarzynajas » 22 listopada 2007, 23:51

To gratuluję, ja właśnie byłam dzisiaj drugi dzień w pracy po miesiącu zwolnienia i nie dosyć, ze nie mam siły to jeszcze boli mnie gardło i kaszle. Ubieram się ok, chodze w szaliku, nakryciu głowy , ciepłe buty itp. :( Jak nic się nie zmieni do poniedziałku to zastanawiam się nad nastepnym zwolnieniem co z tego, że jestem w pracy jak nie mam siły (padam chociaż dobrze się odzywiam i spię powyżej 8 h.) dodatkowo dojeżdzam do pracy komunikacją miejską w jedna stronę około półtorej godziny. Ja też muszę i chce pracować ale nie wiem czy dam radę.
katarzynajas
Lubi pisać
Lubi pisać
 
Posty: 129
Rejestracja: 19 października 2007, 08:46
Lokalizacja: warszawa


Postautor: Jurek » 26 listopada 2007, 23:35

Kasiu pogoda teraz nie jest sprzyjającą, ja również mimo czapki na głowie marznę. Napewno nie jest Ci lekko, wiem że to trudna sytuacja, pozdrawiam gorąco
Każdy ma inną drogę nawet jeśli idzie tą samą drogą co inni,
to idzie we własnych butach i czasem ma tam kamyk.
Awatar użytkownika
Jurek
el gadułos
el gadułos
 
Posty: 2158
Rejestracja: 07 lipca 2007, 16:24
Lokalizacja: opolskie


Postautor: agga » 27 listopada 2007, 07:48

Smarkam, kaszlę i chrypię i czekam kiedy mi przejdzie ;) szal, czapka i buty jak na Spitsbergen, i też marznę, a jeszcze mrozów nie było... Chyba jakiego renifera przyjdzie upolować na futro ;)
Ależ ze mnie Coś Strasznego! Trochę tego, ciut owego ; troszkę siakie, ciut owakie, nieco inne całkiem takie. Nie za duże, nie za małe, Coś Strasznego Doskonałe!!!
agga
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 691
Rejestracja: 13 czerwca 2007, 21:07
Lokalizacja: Podlasie


Postautor: renia2 » 27 listopada 2007, 09:46

Uwierzyłam w polary.
Mam ich masę. Grubsze, cieńsze.
I ciekawe, jaką część garderoby jeszcze sobie dokupić z polarku.
Czego i Wam życzę.
Polar to jest to!
renia2
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 340
Rejestracja: 10 lipca 2007, 10:50


Postautor: katarzynajas » 27 listopada 2007, 10:23

Zgadzam si polar to jest to,Jednak nie wszędzie mozna założyć
katarzynajas
Lubi pisać
Lubi pisać
 
Posty: 129
Rejestracja: 19 października 2007, 08:46
Lokalizacja: warszawa


Postautor: renia2 » 27 listopada 2007, 13:13

Nadają sie i pod cienką bluzeczkę. Byle nie przezroczystą. Tylko muszą być z tych najcieńszych.
I skarpetki do butów zimowych jako dodatek ocieplający. W pracy można chodzić w cieniutkich rajstopkach.
I rękawiczki już pojawiły się ładne. A jak dużo się połazi po sklepach to skompletuje sie 3 częściowy komplet zimowy-ostatnio taki w ciapki widziałam. Wyłącznie jako komplet. A i można jednokolorowe, ale z tym gorzej.
A kamizelek to już spory wybór.
renia2
Tubylec
Tubylec
 
Posty: 340
Rejestracja: 10 lipca 2007, 10:50


PoprzedniaNastępna


Wróć do Praca

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości

cron