Strona 1 z 2

Post: 17 października 2006, 10:22
autor: smylka
Ruch w naszej chorobie jest bardzo potrzebny. Wiadomo, że wszystko boli, ale jak bardzo chcemy wszystko zrobimy. W moim przypadku pierwszymi ćwiczeniami był basen + aqaerobik. Z czasem doszedł rower stacjonarny i powolne ćwiczenia szczególnie na mięśnie brzucha. Po dwóch latach doszły wycieczki rowerowe, długie spacery ponad 10 km. Zaczynam biegać ale tylko troszkę, bo moja waga mi przeszkadza. To już nie ta co 8 lat temu. Muszę przyznać, że teraz mniej narzekam na samopoczucie i cieszę sie tym. Wszystko co nas nie zburzy to nas umocni to moja dewiza. D

Dodane po 2 minutach:

Acha, nie zapominajcie o diecie.
Ja kiedyś o niej zapomniałam i pomogłam ty przytyć. :evil:

Post: 17 października 2006, 17:40
autor: Bem
Od początku marca codziennie rano ćwiczę pól godziny. Namówiła mnie przyjaciółka i jak widać dość skutecznie. Na wiosnę chciałam trochę zrzucić, by zmieścić się w swoje letnie ubrania i ćwiczenia mi w tym pomogły. Nadal ćwiczę i czuję się z tym bardzo dobrze. Nie są to jakieś wyczyny, ale ćwiczenia na mięśnie rąk (ciężarki), nóg, brzucha, trochę rozciągających. Włączam spobie rano radio i zaczynam dzień ćwicząc. Lubię ruch na świeżym powietrzu - rower, rolki. Uwielbiam chodzić po górach. Trochę się bałam jak to będzie w tym roku, bo postanowiliśmy z moimi chłopakami wybrać się na dwutygodniową wędrówkę - Beskidy (z plecakami) i Tatry. Ten "obóz kondycyjny" zniosłam świetnie, nie czułąm wcale spadku formy, choć były dni bardzo męczące, także z powodu tegorocznych upałów. Mam więc prawo sądzić, że moja sarko oszczędza moje płuca, choć właśnie tam były zmiany, które zadecydowały o diagnozie.
Ostatnio trochę czuję jakby "łamanie w kościach" i bóle mięśni i czytając Wasze posty dochodzę do wniosku, że to chyba sarko.
Nie wiem czy ewentualny spadek kondycji fizycznej następuje stopniowo czy nagle. Aha - zawsze w zimę wyjeżdzam na narty i mam nadzieję, że jeszcze dłuuuuugo będę mogła jeździć :D

Post: 06 listopada 2006, 22:38
autor: majenka
No kochane! Od jutra zaczynam dietkę. Aż się boję, że za bardzo schudnę hihihi. Mam nadzieję, że jak ogłosiłam mój zamiar wszem i wobec to będzie to dla mnie motywacją. Dodatkową. Podstawowa motywacja to odbicie w lustrze.... :(

Post: 07 listopada 2006, 09:09
autor: Robert
Tylko się nie głoduj.
Podobno najlepsza dieta to zmiana przyzwyczajeń żywieniowych.
Podobno, dlatego, że ja nie miałem okazji do korzystania z diet. Mam co prawda małe zapasy tu i tam, ale w tej chwili moja waga spada. Mam wysoki metabolizm, a ostatnio coraz częściej zapominam o kolacji, więc kilogramy lecą w dół.

Post: 07 listopada 2006, 10:56
autor: majenka
Zapewniam Cię, że głodzenie w moim przypadku nie wchodzi w rachubę. Ja to nawet chętnie ale na chęciach się kończy. Postaram się zastosować zasadę ŻP, tzn. żryj połowę. No i może wreszcie odkurzę moją ławeczkę do brzuszków oraz rowerek.... javascript:emoticon(':D')
Very Happy
Pozdrawiam!!!!!!!!!

Post: 07 listopada 2006, 11:09
autor: Tilien
Majeńka, to może weźmiemy się razem za te brzuszki coby się wzajemnie motywować?
Zauważyłam, że najlepiej się ćwiczy jeśli się ma w kimś duchowe wsparcie. :D
Mam jeden taki fajny zestaw ćwiczeń, którego nigdy nie udało mi się przejść do końca. :oops: Może tym razem dam radę. :D

Post: 07 listopada 2006, 17:35
autor: majenka
Podziel się zestawem, proszę. Jestem "za", jak najbardziej.
Czekam więc na instrukcję obsługi mego sadełka.

Post: 07 listopada 2006, 19:07
autor: Haniula1010
Też jestem zainteresowana ćwiczeniami,choć na razie czysto teoretycznie.Czekam na moment,kiedy zadziałają leki,nabiorę energii i tylko od mojej woli zależeć będzie czy będę dopieszczac mieszkanie/na razie zgroza patrzeć/,czy ćwiczyć :D .Mam nadzieję,że dzień jest tuż tuż, a patrząc na Was nadejdzie jeszcze prędzej :lol: .Wtedy na pewno dołączę do Was-na razie jestem na podglądzie :lol: :wink:

Dodane po 1 minutach:

I trzymam oczywiście kciuki :lol:

Post: 11 listopada 2006, 00:06
autor: mantyka
majenka, a mozesz cos wiecej na temat tej dietki napisac?

Post: 15 listopada 2006, 20:41
autor: majenka
Mantyka, moja dietka to nic konkretnego. Staram się jeść mniej niż miałabym na to ochotę. Ale zwróć uwagę, że starania to nie to samo co fakty. Niestety w moim smutnym przypadku zazwyczaj kończy się na chęciach i staraniach.... Silna wola nie jest moją cechą, niestety.... :roll:

Post: 15 listopada 2006, 22:14
autor: Haniula1010
:-) Jejku,skąd ja to znam!!!Trzymam się jeszcze jakoś przez cały dzień,no,niech będą dwa dni, ale wieczorami...ech,szkoda gadać.I ten późniejszy kac moralny... :sad:

Dietka

Post: 17 czerwca 2007, 09:24
autor: agussa
U mnie dietka dziala( a raczej dzialala) w ubieglym miesiacu ubylo mi 4 kilo ale teraz mam problem.
Wychodze na ulice i widze wszedzie ,czuje, pachnace dojrzale truskawki ,do tego jeszcze cukier i smietanka (oj zaslinilam sobie klawiature) i wrocilo 4 kilo. Zostalo mi tylko czekac az skacza sie truskawki

Post: 17 czerwca 2007, 11:08
autor: Haniula1010
Z tymi dietami jest tak,że im prędzej zrzuca się te zbędne kilogramy -tym szybciej one wracają. W zeszłym roku przez pół roku męczyłam się, żeby zrzucić 8 kg / zwłaszcza na początku było ciężko/, a jak zaczęłam brać sterydy wróciły one do mnie niczym bumerang już w ciągu dwóch miesięcy. I w dalszym ciągu tyję, z tym, że nie tak szybko. Teraz staram się ograniczać z jedzeniem, ale w żadnym razie nie katuję się dietami. Pytałam lekarza co o tym sądzi - stwierdził, że przy sterydach diety nie są skuteczne.Cóż, odczekam jeszcze ten rok-starając się nie zapuścić totalnie :roll: :evil:
I przyznaję Ci rację Agussa - truskawki są strrraszną pokusą,chociaż same w sobie nie są tak bardzo kaloryczne, jak wspomniana śmietana- nie mówiąc o cukrze :twisted:

Post: 19 stycznia 2008, 20:15
autor: piętaszek
Witam! Przyznam, ze maniakiem sportu nigdy nie byłam. Ograniczałam się do jogi 2 razy w tyg ( to tak dla zabicia wyrzutów sumienia z powodu braku aktywności fizycznej :lol: ) Do tego wielogodzinna praca przed komputerem. Ale gdy dowiedziałam się o sarko postanowiłam ćwiczyć. Niestety po stepie czy aerobiku czułam się jakbym uczestniczyła w jakiejś górskiej wyprawie. Z wywieszonym językiem z trudem pełzałam do domu.
Pani doktor czasowo poradziła unikać ćwiczeń wydolnościowych. Ale nie daję za wygraną i postanowiłam nauczyć się pływać (wstyd się przyznać, że jeszcze tej umiejętności nie posiadłam). Trzymajcie kciuki za moją wytrwałość. Pozdrawiam

:D

Post: 20 stycznia 2008, 00:29
autor: Haniula1010
Pływanie to jest fajna sprawa i rzeczywiście pomaga utrzymać kondycję i wagę na jakim takim poziomie. Poza tym dobrze robi dla figury :wink: :lol: Jasne, że będę trzymała kciuki :D A Ty informuj nas o postępach ok?