Od początku marca codziennie rano ćwiczę pól godziny. Namówiła mnie przyjaciółka i jak widać dość skutecznie. Na wiosnę chciałam trochę zrzucić, by zmieścić się w swoje letnie ubrania i ćwiczenia mi w tym pomogły. Nadal ćwiczę i czuję się z tym bardzo dobrze. Nie są to jakieś wyczyny, ale ćwiczenia na mięśnie rąk (ciężarki), nóg, brzucha, trochę rozciągających. Włączam spobie rano radio i zaczynam dzień ćwicząc. Lubię ruch na świeżym powietrzu - rower, rolki. Uwielbiam chodzić po górach. Trochę się bałam jak to będzie w tym roku, bo postanowiliśmy z moimi chłopakami wybrać się na dwutygodniową wędrówkę - Beskidy (z plecakami) i Tatry. Ten "obóz kondycyjny" zniosłam świetnie, nie czułąm wcale spadku formy, choć były dni bardzo męczące, także z powodu tegorocznych upałów. Mam więc prawo sądzić, że moja sarko oszczędza moje płuca, choć właśnie tam były zmiany, które zadecydowały o diagnozie.
Ostatnio trochę czuję jakby "łamanie w kościach" i bóle mięśni i czytając Wasze posty dochodzę do wniosku, że to chyba sarko.
Nie wiem czy ewentualny spadek kondycji fizycznej następuje stopniowo czy nagle. Aha - zawsze w zimę wyjeżdzam na narty i mam nadzieję, że jeszcze dłuuuuugo będę mogła jeździć
