w sumie napoczatku tak myslałam. od stycznia do lipca 2008r. przebiegałam po 6,5km co drugi dzien (przedtem po 4,5km), az do przełomu lipca/sierpnia kiedy zaczeły sie problemy. ale wtedy zrzuciłam to na karb zmeczenia i rozleniwienia przed urlopem -w połowie sierpnia. wyjazd w góry przesądził sprawe-cos sie działo z moim organizmem,bo przeciez znam mój organizm, wiem na co mnie stac, na ile moge sobie pozwolic. podejrzewałam tarczyce i krążenie. płuca w ogóle nie przyszły mi do głowy, nigdy nie miałam z nim problemu,nigdy zadnego zapalenia płuc.zawsze byłam "specjalistka"od górnych dróg oddechowych
