Strona 7 z 10

Post: 13 października 2008, 23:06
autor: Tigerek
Hmm... to dlatego jak ja się nic a nic nie rzucałam (dyscyplina nauczycielska) to pani była ze mnie taka zadowolona...

Dacie radę kochane ludki ;)

Post: 14 października 2008, 06:43
autor: adrian
No wlasnie, niektorzy niedlugo po zabiegu, mimo glupiego jasia (ktory defacto dzialal dopiero po fakcie) juz na peta lecieli, a ja na nastepny dzien jeszcze zdychalem. Mowili ze za nastepnym razem jest lepiej, a tutaj 3x broncho, jedna tragiczniejsza od drugiej! Wszystko zdaje sie zalezy od wrazliwosci inydwidualnej. :)

Post: 14 października 2008, 16:45
autor: Anuta
Mnie po bronchoskopii skoczyła temperatura do 39 stopni. utrzymywała się kilka godzin, po czym spadła do normalnego poziomu. Miałam fajny "pik" na wykresie gorączki na karcie chorobowej. Nie jest to częsta reakcja, bo rozmawiając z innymi chorymi na oddziale dowiedziałam się, że nikt tak nie miał.

Post: 14 października 2008, 18:39
autor: Robert
Ja już trochę nie pamiętam jak to było, ale po pierwszej bronchoskopii na pewno coś tam temperaturka skoczyła po obiadku i sen mnie zmorzył, byłem ogólnie zmęczony.
Następne dwa zabiegi wspominam dobrze - pozdrowienia dla Dr Zawiszy - jak trochę głębsze płukanie gardła.

Post: 20 października 2008, 11:24
autor: tuner303
No u mnie po bronchoskopii tez skoczyła temperatura..ale na krotko. zaraz po miałem kaszel ale 2 godziny pospałem jeszcze i przeszło.Gardło mnie troche bolało ale myśle, że to bonus od tlenu ktory pięknie wysuszył mi i gardlo..i potem nos...teraz czekam na wyniki... w piątek niby będą..
generalnie też mi stwierdzili stan zapalny w oskrzelach..i ta temperatura od tego też mogła być..
pozdro
tuner

Post: 20 października 2008, 20:49
autor: kiwior
Mnie po bronchonskopi ale tej drugiej stalo sie cos dziwnego przestalam mowic mowili ze do wieczora minie nie minelo sami zaczeli sie bac myslac ze czos poruszyli na trzeci dzien zaczelam mowic szeptem i trwalo tak trzy tygodnie

Post: 20 października 2008, 22:50
autor: Tigerek
Jakieś podrażnienie strun głosowych najwyraźniej.

Post: 08 grudnia 2008, 02:30
autor: kamila25
a ja zemdlałam podczas:) podobno jak się budziłam powiedziałam do pielęgniarki: "weź mi idź stąd" :oops:
nic nie czułam po badaniu, tylko głodna byłam i już trzy godzinki po wpindalałam niesamowicie zdrowe frytki i cheeseburgera popijałam oczywiście colą z lodem, a co mi tam 8)

zapomniałam dodać, że robioną ją miałam przez usta

powiedzcie mi , po co oni wlewaja ten płyn dziwny najpierw? bo pani doktor kazała mi się nim zakrztuszać (ale forma;) ) i lała tego gówna tyle, że by na pół wojska wystarczyło :-) :-)

Post: 08 grudnia 2008, 22:11
autor: Robert
Kamilo, na znieczulenie chyba, a może to był płyn na popłuczyny, a tak w ogóle to Ci współczuję, bo forma badania jakaś dziwna...

Post: 08 grudnia 2008, 23:15
autor: Tigerek
Mi to pasi jak w mordkę strzelił do "krztuszenia się" lidokainą ;) - czyli faktycznie znieczulenie. Niiiic fajnego w takim wykonaniu, ale da się przeżyć. U nas robią identycznie.

Post: 10 grudnia 2008, 00:22
autor: Jurek
Kamilo, :( , w tym badaniu dużo zależy od tego kto go wykonuje, (na własnej skórze się przekonałem), mnie nic nie wlewali, najpierw było znieczulenie w aerozolu. Ja też dziś zdrowo podjadłem -placki ziemniaczane :lol: a co?
pozdrawiam

Post: 16 lutego 2009, 00:01
autor: Rafael
To moze i moje wrazenia "po" dla tych co "przed". W sumie sporo z pozytywnego nastawienia zawdzieczalem wspolspaczom z sali, ktorzy na "dzien dobry" uraczyli mnie opowiescia o moim poprzedniku, ktory uciekal z fotela przed samym badaniem :) Ale swoje przezycia oceniali pozytywnie, wiec bylo 2:1. Wenflon dzien wczesniej zalozony "na wszelki wypadek", post scisly od rana wraz z jakas rozowa tabletka, chyba na wyluzowanie, kolo poludnia wezwali nas (trzech po kolei badali) do pokoju zabiegowego. Znieczulenie lidokaina (nie wiedziec czemu uparcie nazywana przez lekarzy lignokaina) srednio przyjemne, wlacznie z moim silnym odruchem wymiotnym, ale jesli znieczulajacy wie co i jak, to prowadzi jak po sznurku, az w gardle czuc tylko "kluche". Bronchoskopie mialem wykonywana przez usta, jak wszyscy, wiec moze to standardowa metoda w Lagiewnikach. Jedynie mala nieprzyjemnosc w momencie wprowadzenia rurki i juz. Polecam skupic sie na oddychaniu przez nos, spokojnie i miarowo, ja dla pewnosci siedzialem z przymknietymi oczami. Nie czulem pobrania wycinka z oskrzela, a plukanie nawet mnie smieszylo bo bulgotalem przy oddychaniu :) Cale badanie ze znieczuleniem nie trwalo dluzej niz 10-15 min. Potem dwie godzinki lezenia na swoim lozku z odchodzacym w niepamiec znieczuleniem. Przez jeden dzien czulem lekkie podraznienie gardla, temperatura mi wzrosla... o dwie kreski. I tyle, naprawde nie ma sie czego bac :)

Post: 16 lutego 2009, 09:16
autor: Robert
jesli znieczulajacy wie co i jak, to prowadzi jak po sznurku,

No i właśnie tu jest w tym badaniu pies pogrzebany. Jak się trafi na słabo prowadzącego ten sznurek, to badanie może być mniej przyjemne.

Post: 09 marca 2009, 22:18
autor: krzysztof73
Ta całe badanie nie jest złe,najgorszy to ten "głupi jasiu",cały dzień byłem skołowany.Wieczorem dopiero wróciłem do formy.

Post: 05 kwietnia 2009, 22:55
autor: gustlikus
Badanie całkiem całkiem, jak w/w pisali ważne jest kto to robi.

U mnie robili to cudo na siedząco !!!
Podczas pobierania próbki dostałem krwotoku wewnętrznego jak powiedział pan doktor "niestety żyłka..." wiec trwało dłużej niż zwykle, próbki które pobrano sekunde wcześniej okazały się mało wystarczające do badania ( w konsekwencji po miesiącu biopsja) a głosik miałem jak kastrat przez 3 dni. Ale ogólnie przez głupiego jasia śmiałem się na koniec.

Pozdrawiam i tych co przed nimi, nie martwcie się ta chwilą nieprzyjemności to dla Waszego zdrowia !!! U mnie to badanie w sumie sie nie udało i biopsja :cry:

Więc musicie dać rade i na pewno dacie !!!