Niestety to głowa Apostoła wysnuła takie przemyślenia, a nie moja.
Spróbuję to jeszcze rozwinąć.
Paweł był chory. Prawdopodobnie cierpiał na jakąś chorobę oczu. Z jego pism wynika, że efekty tej choroby były uciążliwe dla niego (musiał pisać dużymi literami), a i dla patrzących na niego nie był przyjemnym widokiem. Trzy razy, jak sam wspomina, upraszał Boga o uzdrowienie, ale Ten nie spełnił jego prośby. Mimo to niewielu ludzi miało większą od niego wiarę, wolę życia i czynienia dobra niż on. To jeśli chodzi o słabość ciała. Ale można rozpatrywać sprawę także od strony słabości ducha. Paweł pisał też o tym.
Mówi w Liście do Rzymian 7:21-25: "Stwierdzam więc u siebie to prawo, że gdy chcę czynić to, co słuszne, jest we mnie to, co złe. Doprawdy rozkoszuję się prawem Bożym zgodnie z człowiekiem, jakim jestem wewnątrz, ale w mych członkach dostrzegam inne prawo, toczące wojnę przeciwko prawu mego umysłu i prowadzące mnie jako jeńca prawa grzechu, które jest w mych członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyratuje z ciała podlegającego tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana! Tak więc ja sam umysłem jestem niewolnikiem prawa Bożego, ciałem zaś; prawa grzechu".
Dodane po 39 minutach:
Ojej! Ciągłe przychodzą mi do głowy nowe sposoby przedstawienia tego co być może autor miał na myśli, ale w pracy jestem i nie mogę się należycie i odpowiednio szeroko wywnętrzyć.