Witam
Gdy stwierdzono u mnie sarkoidozę,
to nagle "zmądrzałam" i w krótkim czasie
przewartościowałam swoje życie.
Wreszcie dostrzegłam siebie,
bo jak do tej pory wszyscy i wszystko było ważne, tylko nie ja.
Obecnie stoję w jednym szeregu ze sprawami najważniejszymi.
No i dotarło do mnie, że nic nie może przecież wiecznie trwać
i ta mysl jest przewodnia, gdy gotuję, pracuję, planuję itp.
Gdy gorzej się czuję, to nie poganiam się już kawami, drinkami,
tylko odpoczywam, nie patrząc już, że miałam coś wykonać na wczoraj.
No i chyba wzrosła moja samoocena, bo nie dbam o to czy ktoś mnie doceni, czy skrytykuje, poprostu odpoczywam i już, świat się nie zawali, gdy czegoś na czas nie zrobię