Witam, pierwszy raz w życiu wypowiadam się na forum, jest lekka trema:) Choruję od okolic maja, diagnozę postawiono mi w listopadzie. Na razie bez leków, pytanie jak będzie dalej. Bezradność lekarzy i brak twardych danych na temat sarkoidozy skłoniły mnie do głębszych poszukiwań możliwego leczenia.
Chciałam zapytać czy/jakie macie doświadczenia leczenia bioenergoterapią i psychoterapią? Również podzielić się swoimi, na razie skąpymi doświadczeniami w tym obszarze. Póki co udało mi się uzyskać zatrzymanie postępu choroby - w okresie od lipca do listopada rozwijała się w zastraszającym tempie.
Od stycznia zaczęłam chodzić do bioenergoterapeuty, raz na miesiąc, jak tylko weszłam kobieta powiedziała mi, że mam chory układ odpornościowy. Tydzień po drugiej wizycie miałam robioną dyfuzję płuc, w porównaniu z wynikiem sprzed 2 miesięcy poprawa 10% - bioenergoterapeutka powiedziała, że to regeneracja płuc i że będzie lepiej. Jej "zalecenia" były bardzo zgodne z tym co mówią lekarze, szczególnie w zakazie zachodzenia w ciążę na tym etapie (miałam takie plany). Powiedziała, że to by bardzo utrudniło leczenie i że mogłabym nie donosić ciąży. Stwierdziła też, że źródła choroby są w dzieciństwie i że zapowiadało się to od lat. Prosiła żebym robiła regularne badania i mówiła o wynikach i wszystkich objawach i że lekarze będą mnie wysyłać z miejsca w miejsce ale nie wiedzą jak to leczyć...Zobaczę jak będzie dalej i jeśli ktoś będzie zainteresowany dam znać czy ta terapia działa.
Poza tym chodzę na psychoterapią wglądową. Ponoć choroby autoimmunologiczne są ściśle związane z życiem psychicznym, z autoagresją. Na poziomie dużo głębszym niż mogłoby się wydawać. Dowiaduję się tam niesamowitych rzeczy o sobie i o tym skąd się bierze choroba, w której moje ciało samo siebie zwalcza. Jako doświadczenie poszerzania samoświadomości polecam, czy jako leczenie sarkoidozy jeszcze nie wiem.
Czy ktoś z Was leczył się tymi metodami? Z jakim efektem?